16.01.2011 - 17.01.2012
Mój prawnusio... przyszywany praprawnusio... wyczekany, wymarzony rex agouti... Zabrał nam go złośliwy nowotwór... kilkakrotnie usuwany, odrastał coraz szybciej....

Takim był maleństwem....


Gdy podrósł, pozostał mu dziecięcy charakter... to był szczur, który skakał w miejscu, ganiał się z ręką, podgryzał i zaczepiał....





Kochał inne szczury... bezproblemowy, stał nisko w hierarchii. Po kastracji jego futerko stało się mięciutkie jak puszek i cudownie poskręcane.... miałam go zabrać na wystawę.... nie zdążyłam....





Pamiętacie sesję z muszelkami?.....










Moje kochane, wesołe, słodkie dziecko odeszło.... ciężko mi z tym.



Do widzenia Kaworku........