To, co tu się dzieje, to jakaś paranoja

.
Wirus gwałci Wąglika, by po chwili dostać od niego w nos. Było ostro, Wąglik niemalże miał już termin kastracji umówiony. Tahti namówiła mnie na poczekanie - cóż, Wąglik na pewno ma mocniejszy charakter niż Speedy, jeśli ułoży, ma szansę być niezłym alfą.
Ale lała się krew, latało futro. Speedy i Wirus długo nie chcieli wychodzić z klatki - tam właśnie Wąglik najbardziej świrował. Bali się go też wyraźnie.
Dziś jest nieco lepiej. Wirus nawet kręcił się na wybiegu koło Wąglika, niuchał go... zgwałcił...

i obyło się bez wrzasków i latania po ścianach.
Speedy nieco ma gorzej. Siedzi w klatce dopóki go nie wyciągnę, wraca do niej jak tylko pozwolę, łazi tylko, jeśli zamknę resztę. Na dodatek zarobił brzydkiego dziaba tuż pod ogonem, brudził to, rana brzydko się goiła... teraz wygląda jak - szpetny bo szpetny - ale zwykły, zdrowy strup. Czyścimy i dezyfekujemy, dziwię się, że siedzi mi na dłoni, ufnie, podchodzi na rękę, skoro wołam go do tego okropnego zabiegu... Od przewrotu Speedy się uspokoił. Siedzi na rękach, patrzy mi w oczka, niucha nos i już nie boję się, że mnie w tenże nos dziabnie

Teraz właśnie jest chyba najaktywniejszy od wielu tygodni - biega po całym pokoju, wskakuje mi co chwila na kolana, popatrzy i biegnie dalej. Mój myszek
Jutro bądź pojutrze postaram się wrzucić trochę zdjęć (m.in. Wirusa-myjka

) i może filmik? (Mikrob-miziak! <3)
...tylko musi mi ktoś podpowiedzieć, w czym obrabiać filmy, żeby wyciszyć np. dźwięk i podstawić inny

...