Podusie są dwie, bo i białasce sadełka nie ubyło;

podejrzewam u rodzinki zbyt miękkie serca.
Niedawno podjadłam sobie twarożku z rzodkiewką i śmietaną, a potem przyszłam uraczyć dziewczyny jabłkiem. Martini swój kawałek wzięła i umknęła z nim pod meble, Shenzi natomiast...
Shenzi skwapliwie pochwyciła jabłuszko i przytknęła do niego pyszczek, ale zanim zatopiła ząbki, jej nosek zarejestrował jakąś niezgodność faktów: moje ręce pachniały obiecująco serkiem, oferowane natomiast jadło wonialo zupełnie inaczej.
Zaintrygowana, ale jeszcze spokojna szczurka ufnie podjęła upuszczony przed chwilką owoc z podłogi i raz jeszcze zbliżyła doń swój radarek, a nie znajdując spodziewanego aromatu, pogodnie obróciła kawałeczek zręcznymi łapkami. A potem jeszcze raz, i znowu...
Shenzi nie zamierzała nigdy nikomu wmawiać, że ma sokoli wzrok - co to, to nie - ale sprzeczność informacji mamiących pozostałe zmysły była zaiste irytująca!
Gwoli uzyskania pewności dla kiełkującego w białym łebku podejrzenia, nakłuła jabłuszko ząbkiem, ponuro łypiąc na mnie z boku, a w chwilę później mogłam zobaczyć oburzone zwierzątko, jak oburącz odrzuca je od siebie pełnym złości gestem...
Dziś fotki białego łakomczuszka
Pościelowe:

chyba się chciała schować
inne, głównie w domku ( z pełnią gotowości wyjścia przez okienko, gdyby coś nagle obiecująco zapachniało

)
niewinny, słodki sen białego szczurka
Obie dziewczynki wygłaskane, aktualnie gramolą się na świat z kartonu, gdzie spały słodko do siebie przytulone
