Wczoraj poraziła mnie wiadomość, że Marceli ma nowotwór. W zasadzie to wczoraj czułam się tak jakby jego już prawie z nami nie było, jednak gdy dzisiaj przybiegł mi jak zwykle na powitanie, zaczął obwąchiwać wróciły mi nadzieje i siła do walki o naszego kochanego ogonka. Nie poddamy się tak łatwo o nie!!!
Wobec powyższego mam do Was kilka pytań:
1. czy ktoś z was ma za sobą chorobę nowotworową szczura i podejmował jakieś leczenie? Jeśli tak to co robiliście?
2. Czy znacie weta (najlepiej w Warszawie), o którym z całym przekonaniem można powiedzieć, że zna się na guzach u szczurów?
Poszperałam trochę w necie i znalazłam coś takiego: http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title ... omosc.html Jutro pokażę ten artykuł naszemu wetowi. Ciekawe co on na to?
Czytałam też coś o tym, że okłady ze skrzypu pomagają... Zaszkodzić z pewnością nie zaszkodzą - jutro rano biegnę do apteki po skrzyp i będziemy okładać maluszka.
Macie jeszcze jakieś rady, pomysły.... Czekam
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)