Nie mówicie mi, żebym szła z nimi do weta, bo idę, ale w moim mieście NIE MA ANI JEDNEGO weta, który znałby się na szczurach. Szukałam, bo potrzebowałam dobrego, który wykastruje mi ogonki (u jednego już przedawkowano narkozę i zmarł). Przy okazji wyszło na jaw, że nawet "lekarz od małych zwierząt" nie ma pojęcia o opiece nad szczurami, a wizyta od zwierzaka kosztuje 80zł. Jeśli dostanę złe rady, nie mam do kogo pójść.
Dlatego proszę Was też o pomoc - będę tu pisać co się dzieje. Sporo czytałam o tej chorobie, ale podejrzewam też, że będzie problem z lekami. Miałam nadzieję, że Echinacea pomoże, ale ich stan się pogarsza z każdym dniem... mam tylko nadzieję, że starczy mi pieniędzy na leczenie
