31 marca kupiłam w sklepie szczurka -
Samczyka, (spośród 10 został on tylko 1, reszta poszła na pokarm dla węży). Mimo tego że był bardzo długo sam a zoologu na pewno się nim nikt nie zajmował, okazał się być bardzo towarzyski i miły, już po paru godzinach lizał i podgryzał palce. Po powrocie do domu od razu szukałam jakiś bardziej sprecyzowanych informacji na temat szczurów bo w zoologu nie dowiedziałam się zbyt wiele.... i trafiłam tutaj. Zaczęłam czytam forum, które wciągneło mnie straszelnie i dowiedziałam się że szczury są silnie stadne i musi ich być co najmniej 2! No więc znowu do zoologa - a że wziełam ostatniego na szczęście nie było co kupić. Zaczęłam pisać na forum i okazało się że jest coś takiego jak adopcja

Szukałam, napalałam się na zdjęcia małych śliczniaków, zakupiłam klatkę na wg kalkulatora (5! profilaktycznie jakby i mnie dopadło MGR;) ogonów i zaczęłam doposażać ją powoli. W międzyczasie wyklarowała mi się adopcja starszych braci od Iku. Myślałam nad tym długo - starsze szczury..Do tego po przejściach.. Podołam czy nie? W sumie nie dowiem się jak nie wezmę, gryzonie już miałam nie jedne w życiu więc chyba nie będzie tak źle, z pomocą informacji z forum muszę dać radę

W tym czasie maluch przywiązał się do mnie na tyle że jadał ze mną obiad, spędzał po 7 godzin dziennie na wybiegu i parę razy nawet po męczącym dniu zasnął razem ze mną na kanapie (TŻ był wprost zachwycony, że jakiś malec skradł moje serce i nie dość że siedzi ze mną cały wolny czas to już zaczyna w nocy sypiać, haha ! Dopóki sam się w nim nie zakochał, a nastąpiło to baaardzo szybko - wystarczyło zostawić chłopaków na pół godziny samych i już pojaiwło się "Aśka zobacz co on robi - daje mi buzi!" "Patrz jaki on jest słodki" itd...

)Początkowo roboczo nazywaliśmy go Cycuś bo kochał spać w cycuszkach

Póki mały ok, ale później dorosłemu szczurowi mieć na imię "Cycuś" to hańba

Zaczęliśmy się poważnie zastanawiać nad właściwym imieniem

Skoro mają być jeszcze 2.. Do tego wszystkie będą czarno białe...To może niech będą pingwiny!
I tak słodki maluszek stał się Szeregowym, moim małym, uczuciowym, pingwinim oczkiem w głowie

Dzień adopcji zbliżał się wielkimi krokami a ja nie mogłam się już doczekać

21 kwietnia byłam umówiona z Iku na odbiór 2 pingwinków:) Bracia okazali się bardzo sympatyczni, chociaż wystraszeni i...2 razy więksi niż mały Szeregowy ! Jeden z nich - grubszy nazywał się Irys - został przemianowany na Kowalskiego, jego brat - Kuba - dostał imię Rico

Potem było paro godzinne łączenie na neutralnym gruncie i na wieczór wycieczka do klatki. Na początku było ciężko, mały cały czas lgnął do mnie nie był zainteresowany towarzystwem, momentami miałam wrażenie że dając mu kolegów, zamiast go ucieszyć uczyniłam jego życie jakąś totalną porażką. Cały czas dzielili się na 2 obozy - bracia razem - mały sam. W trakcie łączenia wykorzystałam chyba wszystkie możliwe środki - olejek waniliowy, zamknięcie całej trójcy w małym transporterze żeby musiały się do siebie przekonać. Później dołączyłam im wstrząsy, chodząc i lekko potrząsając klatką - a one nic. Było już późno, miałam nadzieję na trochę snu, bo chociaż na drugi dzień niedziela, musiałam iść do pracy - uroki pracowania w szkole zaocznej. Włożyłam całą bandę do klatki. No i się zaczęło. Obaj bracia nie dawali spokoju małemu - lizali go po jajkach, później Rico poszedł spać a Kowalski nie dawał za wygraną zaczął ganiać Szeregowego po całej klatce - przyczyna była widoczna na 1 rzut oka - Szeregowy mimo że 2 razy mniejszy nie chciał się dać zdominować, a Kowalski nie dawał za wygraną! Szeregowy na sam widok którego z braci piszczał niemiłosiernie a ja mogłam zapomnieć o wyspaniu się i dobrym humorze - miałam wrażenie że dzięki moim poczynaniom moje maleństwo właśnie przeżywa trumę. Dopiero w środku nocy Szeregowy się poddał i dał zdominować, jednak ataki ze strony Kowalskiego nie zakończyły się - ewidentnie uwziął się na malca, jakby chciał być pewien w 100% że to on tu jest bossem

Serce kroiło mi się strasznie, myslałam czy ich nie rozdzielić, ale krwi nie było, ba nawet sierść nie latała, więc chyba było ok

TŻ śmiał się ze mnie że liczyłam chyba że podejdą do siebie podadzą sobie łapę, powiedzą szczurzym językiem kto tu rządzi i będzie po sprawie, haha

Gdy Kowalski nękał Szeregowego dominowałam go, trochę się uspokoił i dawał na wstrzymanie. 1 noc była za nami.
Na drugi dzień wypuściłam całą trójcę na wybieg i działo się to samo, mały biegł do mnie, braci trzymali się razem. Po pewnym czasie gdy wszyscy byli już zmęczeni ganianiem i kładli się spać, brałam Szeregowego i podrzucałam między starszaki. Głaskałam go żeby usnął wśród nich. Parę razy się udało

Spali już potem w miarę blisko siebie, a co najważniejsze nie bili się i się tolerowali

W obecnej chwili bracia dalej trzymają się razem a mały trochę na uboczu, ale nie ma kłótni, ani bójek, więc pozostało mi chyba tylko czekać na szczurzą przyjaźń =]
P.s - Nie wiem czy ktokolwiek dotrwał do końca, ale wszystkim którym się udało dziękuję za uwagę
Dziękuję również Iku za przemiłych panów

A o to wszyscy razem :
PINGWINY