Ech no, cisza, ciszą, u nas dobrze, poza tym, że... Zostaliśmy chwilowo rozdzieleni
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Chłopaki zostały w niedzielę w Raciborzu już, żeby nie wozić ich wte i we wte. I już, kurka, żałuję, okropnie tęskno za nimi, pusta, niezłożona klatka stoi jak taki wyrzut sumienia...
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
W domu zostały też zdjęcia, a mam trochę. Dopiero po 30 maja (egzamin, po którym wracam do domu) będę miała kilka dni przerwy (od razu będę wprawdzie wkuwać do kolejnego egzaminu, ale na tyle dużo czasu mam, że na pewno znajdzie się chwilka na wrzucenie
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
)...
Tak ogółem to chłopaki się ogromnie uspokoili. Jasne, zdarza się, że Speedy panikuje, a Wąglik dostaje wtedy szału, ale zwłaszcza ten drugi się mega uspokoił. Zwiewa? Pogonię go, ale trudno, bardziej
pro forma...
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Źle też działa na niego mój pokój akademikowy. Widzę dużą różnicę, jest bardziej nerwowy w nim, niż u mnie, w Raciborzu. Nie wiem, o co chodzi? Może zapachy, które tutaj musiały być nieźle zmiksowane dla niego...
W domu sobie skika spokojnie, jak zaczyna się nudzić to podgryza meble (nowiutkie... świeżutkie...), więc wędruje karnie do klatki. Jak mu się "odnudzi", wychodzi znów i znowu może pobiegać pół godziny, zanim zabierze się za ostrzenie ząbków... Jest jedyną niszczarką u mnie
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
Speedy jest kochany i nawet mój M. próbuje się do niego przekonać (nadal nie lubi szczurów - ale jak zamieszkamy razem, na pewno je pokocha, tylko się nie przyzna <3 już widzę postępy, ale niechże tylko spróbuję coś powiedzieć...!). A Speedy jakby wyczuł, położył mu się w zagłębieniu łokcia i rozglądał...
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Speedy preferuje spanie pod kołderką i kicanie za mną, jeśli się przemieszczam. Bardzo dodaję mu pewności siebie, nie wspominając o "jak trwoga to do Boga" i jego teleporcie na moje kolana, jeśli zbliża się Wąglik...
Ożywił się też, mniej śpi, częściej wychodzi, chociaż nadal pozostaje największym śpiochem (i to on śpi takim kamiennym snem, że jak jechałam pociągiem z nim, to go budziłam, bo duszno było, a mi się robiło zimno, jak on bebzolem do góry, nie reagujący na bodźce... nawet jak go podniosłam, to się przelewał, dopiero jak mi wypadł z dłoni to rozejrzał się z wyrzutem "czemu budzisz...?")
Mikrob to Mikrob. Widzę u niego tendencję do infekcji oczu, ostatnią zaleczyliśmy, a teraz znowu miał takie różowawe obwódki. Niby nic, ale widzę, że ta skóra jakaś podrażniona czasem. No ale nie mam co szarżować, jak nie trzeba... Poza tym to nadal ten sam szczurek - główka dzieciaczka, ośli upór, pamięć złotej rybki
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
. Upatrzył sobie parapet. (Wąglik i Limfocyt bez problemu wchodzą po rurze, Speedy nie odczuwa potrzeby, czasem wejdzie na kaloryfer) I kmini. Bo zasłona. I firanka długa. I kurczę co z tym? Reszta dawno już odkryła, że najlepiej przejść po rurze, za zasłoną, tuż obok rogu, bo łóżko tak biegnie, że nie ma problemu. A Mikrob? Nie, skądże. Mikrob łapie zasłonkę, przyciąga ją do siebie, wciąga z uporem na łóżko, włazi na nią, ale co dalej... A ja drżę, kiedy zrobi w niej dziurę, a w ramach wendetty moja mama zrobi dziurę w Mikrobie...
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Zresztą, cieszy mnie jego brak pomyślunku w tej kwestii, bo kwiatkom nie wróżyłabym długiego życia, jeśli by na to wpadł... Mikrob - zawzięty Koneser Kwiatków i Ziemi.
Limfocyt rośnie wciąż. Jest dużym, nieco nieśmiałym podrostkiem. Na - wedle niego - bardziej nieprzewidziany ruch - wieje, ale zaraz wystawia kinol i jeśli go zawołam, w podskokach kica. Daje się miętosić i całować, ale sam z siebie przyjdzie na człowieka tylko po to, by po nim połazić. Trzeba przyznać, robi to z lubością i długo, ale miziać... to tylko przelotem. Po kilku scysjach z Wąglikiem boi się go panicznie i jak tylko czarnuszek się zbliży podczas wybiegu, wieje jak najdalej. Jest też miłośnikiem parapetu i spędza tam 50% wybiegu. Włazi bez problemu, jako jedyny też opanował złażenie (Wąglik próbuje przez firankę, co mu udaremniam, bo ją poszatkuje, a Speedy złazi na "jebudup"). Myje się tam, skacze po kwiatkach, czasem je nadgryzie, czasem przemodeluje ziemię - na szczęście nieznacznie, więc mu pobłażam. Jest też zdecydowanie, zaraz po śpiącym Speedym - najgrzeczniejszy, więc często go faworyzuję i jeśli nie mam czasu na pilnowanie chłopaków, jako jedyny ma wybieg. No, ale on też najczęściej o niego się upomina. Zrudział! Nie wspominam już o tym, że od łopatek haszczeje. Coś oszukany ten kaptur, valhalla
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
!
Ta, sprowokowaliście mnie, to epopeja powstała. Ale cóż, o nich to ja mogę długo...
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Ciekawam tylko, kto przez to przebrnie
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)