![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Na początku przez dwa tygodnie miałam tylko Smoka. Zamierzałam adoptować mu jednego kolegę, ale dziewczyna, od której adoptowałam twierdziła, że bracia są ze sobą "bardzo zżyci" i fajnie, gdybym wzięła dwóch. Wzięłam. Łączenie poszło świetnie, bracia niemal natychmiast zaprzyjaźnili się ze Smokiem. Natomiast, kiedy opadły emocje związane z przeprowadzką do nowego miejsca, zaczęła się wojna.
Bracia śpią razem, przytuleni. Ale kiedy tylko się obudzą, Feldek zaczyna atakować Dudka. Na różne sposoby. Na przykład stroszy sierść i przyciska Dudka swoim grubym tyłkiem do kąta klatki. Albo stoi przed domkiem i nie pozwala Dudkowi wyjść. Nie mogą biegać razem po pokoju, gdyż Feldek zamienia się w detektywa i jedyne co robi to biega w poszukiwaniu Dudusia. A kiedy go znajdzie, zaczyna ścigać, a przerażony Duduś biegnie z prędkością błyskawicy albo do klatki do domku albo na moje ramię, gdzie zwija się w kulkę i tylko czuję jak drży i jak wali mu serduszko. Duduś praktycznie cały czas spędza w domku (kiedy są razem w klatce, Feldek nie pozwala mu wyjść...), a kiedy jest czas na bieganie, ładuje się na moje ramię i w ogóle z niego nie schodzi. Feldek, który jest w stosunku do mnie raczej nieufny i nie przychodzi do mnie na przytulasy jak Duduś i Smok, kiedy zlokalizuje Dudusia na moim ramieniu, natychmiast zaczyna się na mnie wspinać.
Dudek jest wiecznie przerażony... Nigdy, ale to nigdy się nie broni. Tylko ucieka albo kamienieje w bezruchu i przeraźliwie piszczy. Właściwie piszczy prawie cały czas, nawet wtedy kiedy Feldek tylko na niego spojrzy.
Próbowałam gruntownego czyszczenia klatki, zmiany wystroju i miejsca, próbowałam wypuszczać braci na zupełnie neutralnym terenie bez miejsc do kryjówki, próbowałam interweniować, kiedy w klatce aż wszystko latało od intensywności kłótni. Traktuję wszystkich chłopaków tak samo, żadnego nie wyróżniam. NIC NIE POMAGA.
Życie z moimi trzema szczurasami nie jest przyjemnością, tylko udręką, dla mnie i dla Dudusia. Nie mogę słuchać tych wiecznych pisków, serce mi się kraje. Nie mam aż tyle czasu, żeby wypuszczać ich osobno, więc mają krótsze wybiegi (około 2 godziny). Poza tym szczur, który w danym momencie siedzi w klatce, jest piekielnie zazdrosny o biegających.
W końcu postanowiłam, że obok dużej klatki stanie jedna mniejsza, w której będzie mieszkał Feldek. Sam. Jest mi go strasznie żal, bo szczur nie powinien sam siedzieć w klatce. Ale za to nigdy nie widziałam Dudusia tak radosnego i swobodnego. Biega, skacze, wariuje ze Smokiem. Ale nie chcę, żeby to tymczasowe rozwiązanie stało się rozwiązaniem na zawsze, chciałabym żeby cała trójka mieszkała w jednej klatce i żyła w zgodzie i bez stresu.
Jeśli ktoś z Was miał podobną sytuację albo ma pomysł co powinnam zrobić - bardzo proszę o pomoc!