Ewok jest takim rozpieszczuchem domowym, wszyscy do niego zaglądają, gadają, miziają, WWW jest w niełasce po tym, jak się okazało że rozdaje dziaby na lewo i prawo. Mnie tam się daje czasami pomiziać jak jest w dobrym humorze, ale trzeba uważać jak się głowa kieruje w stronę ręki. To są takie gryzy ostrzegawcze, nie do krwi, ale czasami potrafi jednak zadrasnąć skórę.
Wczoraj im zrobiłam megasprzątanie klatki i są niezadowolone, wszystko od nowa muszą zasikiwać. Muszę nowe hamaczki im zrobić, współlokator już się zaoferował że się pozbędzie starych podkoszulków (ulubiony sposób na hamaczek - zrobić takie pięterko z podkoszulka, wygryzają sobie wtedy misie według swojego upodobania dziurę w przodzie podkoszulka i mogą sobie wchodzić między warstwy


Ewok, z racji tego że jest strasznie proludzki, dostał przywilej przebywania w kuchni. Czasami jak sobie robimy rodzinną (żyjemy jak rodzina niemalże z Pysiami moimi z mieszkania) kawusię, to Ewok sobie hasa po kanapie między nami i zbiera miźnięcia

Jeszcze się nie przestałam cieszyć z tego, że tu są. Po śmierci Badi bardzo brakowało tu zwierzaka jakiegoś, pustka była niesamowita. Dalej nam brakuje Śmietnikowej Królewny, w dalszym ciągu się łapię na tym, że chcę zablokować drzwiczki do śmietnika żebym potem nie znalazła całego syfu wywalonego na podłogę w kuchni, dalej brakuje szczekania, drapania w drzwi, włażenia na kanapę i zostawiania ton kłaków, żebrania się o jedzenie, ale szczurki jednak w części tę pustkę zapełniają.