Dziękuję Wam za słowa zrozumienia i wsparcia, kochani
Wklejam jeszcze kilka fotek ze słonecznego dnia pięć dni po odejściu Martini, kiedy to wzięliśmy Shenzi na łączkę, żeby pojadła koniczynki oraz mleczaju. Białaska wyszła na słoneczko, skonsumowała nieco witamin, poprawiła na deser kawalątkiem bananka, ponurkowała w trawie usiłując się wtopić w podmiejską zieleń, a potem legła na szmatkach i smacznie zasnęła.

Wydawała się być niezestresowana, ale kiedy wróciliśmy do domu, przypadła do podłogi i dość długo leżała rozpłaszczona na panelach.
Okropny tchórzyk z niej...
Wczoraj wróciliśmy w weekendowego wyjazdu - my zadowoleni, ona nie bardzo - prawie ślepa i obijająca się o nieznane przeszkody w obcym mieszkaniu. Nie miała dużej ochoty na zwiedzanie...
--------------
No i na koniec:
przez jakiś czas będziemy się opiekować około półroczną samiczką; niedawno straciła nagle koleżankę a jej właściciele nie decydują się na zaadoptowanie drugiej, nie potrafią w tej chwili zdecydować o losie małej. Dziewczynka na razie jest u nas; jeśli zaprzyjaźnią się z białaską, nie będzie podczas tego tymczasu osamotniona, a i Shenzi może też skorzysta. Na razie nasza staruszka jest przestraszona, piszczy i popłakuje przy byle dotknięciu przez gościa.
Tymczasowiczka nie jest specjalnie agresywna, depcze po niej beztrosko, a jej iskanie jest równie energiczne i bezceremonialne co swego czasu niebieściaczka; sama też podsuwa się ku Shenzi, cóż kiedy białaska trochę nie teges. Ale w momentach rozluźnienie podsuwa się ku młodej i są chwile, gdy główka przy główce leżą obok siebie w transporterku.
Kilka fotek czasowej podopiecznej, którą rzadko można przyłapać statycznie
Pozdrawiamy!
