Szczurki są za mną od trzech tygodni. Dwie są już w miarę oswojone i śmiałe - same wychodzą z klatki (tylko patrzą, które drzwiczki otwieram i już na nich wiszą a jak wybieram im kupy i czynię drobne porządki czyli jestem w pozycji niemal leżącej - biegają mi po plecach). Trzecia natomiast jest straszną panikarą. Przy byle ruchu i dźwięku zrywa się na 4 łapy i ogon i ucieka. Co więcej, zdarza jej się łapać za ogon siostrę, gdy ta chce do mnie przyjść albo zrobić jakąś akrobację. Ostatnio nawet za nogę ją ściągała z sufitu klatki. I teraz tak: zauważyłam, że często Greta lub Gytia (te śmielsze) zanoszą Gandzi jedzenie do jej legowiska i może to dziwnie zabrzmi, ale nie pozwalają mi z nią zostać sam na sam. Tzn jeśli są na dole a Gandzia na górze i ja się do niej zbliżam, to one już pędzą, przepychają i siebie i ją, tak jakby osłaniając ją. Jak wyjęłam Gandzię (cudem, bo siostry rzuciły się na mnie szturmem), to w klatce zapanowała dziwna panika. Greta z Gytią zaczęły biegać jak oszalałe we wszystkie strony jakby miały pręty rozerwać i klatkę roznieść (wcześniej tak się nie zachowywały - aż się lekko przestraszyłam). A jak już odłożyłam Panikarę na miejsce, to wybiegły na mnie z atakiem - nie zębami, ale zaczęły jakby mnie kopać i tupać (nie wiem, jak inaczej to opisać). Nie wiem, jak wobec tego oswajać Gandzię. Sprawa z jogurtem czy gerberkiem na łyżeczce leży, bo tamte dwie bestie rzucają się, odpychają Gandzię i zjadają wszystko... A nawet jak podejdzie, to przy mrugnięciu okiem już ucieka. Wszystkie trzy na raz obawiam się wyciągnąć póki co z klatki, bo nie zapanuję nad dwoma chaosami i jednym tchórzem. Często w klatce zachowują się tak, jakby Greta z Gytią opiekowały się Gandzią, a Gandzia z kolei jak takie nieporadne maleństwo, chciałaby ale się boi i powstrzymuje resztę przed zbytnią śmiałością i brawurą przy akrobacjach wszelakich.
Oczywiście nie poddaję się i robię co mogę, tyle że wygląda to tak, że na spotkanie wybiegają mi Greta z Gytią a Gandzia siedzi byle dalej i ciężko mi złapać z nią kontakt. Czy jest szansa, że Panikara przestanie się bać swojego cienia?
szczurze przyzwoitki i panikara
Moderator: Junior Moderator
szczurze przyzwoitki i panikara
saszenka
Stado: Turkuć, Podjadek, Pafnucy, Milord, Gimel
Na tymczasie: cała wataha
Stado: Turkuć, Podjadek, Pafnucy, Milord, Gimel
Na tymczasie: cała wataha
Re: szczurze przyzwoitki i panikara
Według mnie jeśli chcesz zmienić w jakiś sposób ich zachowanie to MUSISZ zacząć je wypuszczać wszystkie razem. Chociażby na łóżko, gdzieś skąd nie zwieją. Wtedy będziesz miała dostęp i do tej strachliwej, a "chaosy" zajmą się zwiedzaniem 
Powiem tak, miałam do czynienia z dwoma szczurami, które bały się najmniejszego szmeru - jednym z nich była panna z laba, której po jakimś miesiącu przeszło. Drugim był kastrat, który przez większość życia nie wychodził z klatki - i to był straszny błąd, ponieważ baaardzo długo zajęło mu zrozumienie, że hałasy i moje majstrowanie w klatce to nie zamach na jego życie
Musisz postarać się je wyciągać wszystkie na raz - chociażby dlatego, że wyciągając jedną, faworyzujesz ją - możliwe, że odważne szczurzyce zachowują się tak, a nie inaczej, żebyś to je wypuściła, a nie tą, co wcale wyjść nie chce.
Życzę ci cierpliwości i powodzenia

Powiem tak, miałam do czynienia z dwoma szczurami, które bały się najmniejszego szmeru - jednym z nich była panna z laba, której po jakimś miesiącu przeszło. Drugim był kastrat, który przez większość życia nie wychodził z klatki - i to był straszny błąd, ponieważ baaardzo długo zajęło mu zrozumienie, że hałasy i moje majstrowanie w klatce to nie zamach na jego życie

Musisz postarać się je wyciągać wszystkie na raz - chociażby dlatego, że wyciągając jedną, faworyzujesz ją - możliwe, że odważne szczurzyce zachowują się tak, a nie inaczej, żebyś to je wypuściła, a nie tą, co wcale wyjść nie chce.
Życzę ci cierpliwości i powodzenia

Wyszukiwarka nie gryzie
Re: szczurze przyzwoitki i panikara
Dzięki. Moje urodziły się w domu tymczasowym, więc nie mają żadnych złych doświadczeń. Panikara potrafi zwiać czy struchleć nawet gdy obok przebiegnie jej siostra, więc nie do końca odbieram osobiście jej lęk, a traktuję to raczej jako jej osobowość. Problem z tym, że u mnie zewsząd mogą zwiać, dlatego planowałam je wypuszczać, gdy będą mniej płochliwe. W sumie to Greta z Gytią już same wychodzą (na mnie czy na klatkę), więc są gotowe na poszerzenie terytorium. Ale czy wobec tego czekać, aż Gandzia sama wyjdzie, czy wyciągać ją (w jej przypadku) siłą?
saszenka
Stado: Turkuć, Podjadek, Pafnucy, Milord, Gimel
Na tymczasie: cała wataha
Stado: Turkuć, Podjadek, Pafnucy, Milord, Gimel
Na tymczasie: cała wataha