Dzięki Arau, mój Skarbek ukochany ma się trochę lepiej.
Wczorajszej nocy przeżyłam horror (w moim mniemaniu), Kaneunia bawiła się lub biła (choć bójek w moim stadku nie ma, ewentualnie mocniejsza wymiana zdań, bez żadnych uszczerbków na zdrowiu) z Dusti na ostatnim hamaku, po chwili dwuszczurowa kulka spadła na dół klatki po czym Kane uciekła wystraszona na samą górę. Zdziwiło mnie to, gdyż do bojaźliwych ona nie należy, więc wyjęłam ją i doznałam zawału - moja najsłodsza perełka ma rozerwaną powiekę w zdrowym oczku

Od razu wlazłam na szczury.org ale niestety niewiele osób było i nikt, kto miałby taki przypadek (co nie oznacza oczywiście, że dziewczyny mi nie pomogły, pomogły i to bardzo, za co im ogromnie dziękuję bo bym wykitowała gdyby mnie nie uspokoiły). Dziewczyny dawały mi różne telefony do całodobowych przychodni, bym chociaż mogła się dowiedzieć co zrobić na razie, ponieważ u mnie całodobowych wetów nie ma (jedyny to ten, który jak dotąd leczył moje skarby, ten co ostatnio zabił Malutką Dustie, jak wielu z Was wie, ale zadzwoniłam do niego mimo wszystko, a on powiedział, że zszyje - nigdy w życiu!) tylko niestety na każdy numer jaki dzwoniłam nie było odpowiedzi :/ W końcu z pomocą smsową przyszła Krwiopij (dzięki Ci wielkie :*), uspokoiła mnie trochę i kazała przemyć solą fizjologiczną, stwierdziła również po zdjęciu, że nie jest tak tragicznie jak sugerowałam (jak zwykle w moim wykonaniu 200% panika kiedy chodzi o moje dzieciaki). Noc moja Królewna spędziła w transporterze na wszelki wypadek, dziś faktycznie wygląda to trochę lepiej, zaraz obdzwonię wszystkie lecznice u mnie i w Radomiu i zobaczymy co dalej :-(
Zdjęcie z wczoraj:
Zdjęcia z dziś:
