Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Nasza Stefcia tak miała po ostatniej operacji, bo spała tak, że kołnierz uciskał, mimo, że był luźny. Na kilka godzin ściągnęliśmy i wystarczyło, a szczurka była nieprawdopodobnie szczęśliwa mogąc się w końcu porządnie umyć i wyspać leżąc na boczku .
Dużo zdrówka dla całego stada!
Widzę Twoją gwiazdę, ale podążam za swoją. [B. Hellinger] Słodziaki
Coś dziwnego dzieje się z Utah... Zaczęło się od zaczerwienionych przełysień wokół oka i ucha oraz strupków na ciele, do tego chudnie, mimo że je normalnie, prawa tylna łapka zrobiła się mniej sprawna, a zachowanie zmieniło się. Już nie jest taka żywiołowa, jak kiedyś, nie skacze z fotela na łóżko, nie przychodzi na zawołanie, głównie leży w domku podwieszanym i wychyla pyszczek, czasem łapie palce w zęby (na szczęście nie mocno), szczególnie przy smarowaniu tych łysinek Tridermem, jakby chciała dać do zrozumienia, że nie życzy sobie obecności rąk w pobliżu.
Przez ostatnie 6 dni dostawała Tolfedynę, z podejrzeniem jakichś dolegliwości bólowo-zapalnych, ale poprawę widać było tylko w pierwszych 2 dniach, w tej chwili jest stagnacja. W zeszłym tygodniu był też zastrzyk odrobaczający, tak na wszelki wypadek, mimo że nic nie widać na pierwszy rzut oka. Osłuchowo i palpacyjnie też niby wszystko w porządku, a jednak nie w porządku...
Jutro idziemy znowu na wizytę, zobaczymy, co się dzieje. Zaczynam się bardzo o nią martwić, bo jest za młoda na takie problemy.
Utah została w MedicaVet na obserwacji. Pierwsze podejrzenie to połączenie choroby skóry i prawdopodobnie guza przysadki, wszystko powinno się wyjaśnić w najbliższych dniach (albo mała będzie odbioru dziś wieczorem, albo dopiero w piątek)...
Objawy są bardzo podobne jak opisane przez nausicaa TUTAJ, na razie bez większych niedowładów.
Na razie mysza jeszcze została na obserwacji do dzisiejszego wieczora. Problem skórny po podaniu antybiotyku się zmniejsza, natomiast po podaniu Galastop Utah podobno zaczęła się zachowywać bardziej normalnie. Dziś się dowiem więcej.
Albiszon przy okazji miała operację kastracji, ze względu na krwiste upławy z pochwy. Stan rewelacyjny, pomijając fakt, że nienawidzi kołnierza.
Albi już wróciła do reszty stworów, żeby zrobić miejsce w chorobówce dla Utah. W piątek jeszcze jedzie na zdjęcie szwów, ale to już drobny szczegół, bo zachowuje się, jakby nic się nie wydarzyło
Utah chyba robi postępy, chociaż chudnie w oczach. Z równowagą jest lepiej, nawet jedzenie już częściej trzyma w łapkach, ale cały czas jest jakaś nieswoja, rozkojarzona i ma parcie na podłogę... Najtrudniejsze jest jednak karmienie Galastopem. Zabrakło mi już pomysłów na to, w co go wkroplić i dzisiaj chyba pójdę po pasztet. A od piątku będziemy już mieli Dostinex w tabletkach, więc powinno być o wiele łatwiej z dawkowaniem.
Przeszliśmy już na kabergolinę w wersji tabletkowej. Mysza oczywiście nie ma zamiaru jeść kulek z masła orzechowego, ale na szczęście po rozdrobnieniu i wmieszaniu w inne jedzenie (np. Sinlac) wchodzi już bez problemu. Wygląda i zachowuje się lepiej, ale cały czas jest trochę niezdarna - to już się pewnie nie zmieni.
Nie jest za wesoło z Utah... Robiliśmy tygodniowy eksperyment z podawaniem leku co 2 dni, żeby zobaczyć, jak zareaguje. Niestety zaczęło się pogarszać i mimo powrotu 2-3 dni temu do normalnej dawki z dnia na dzień jest coraz ciężej. Dziś mysza dostała Dexasone i została w MedicaVet na obserwacji u dr Dziubińskiej. Jutro zobaczy ją dr Rzepka.
Jestem pełna obaw, niestety.
Ale dla kontrastu - wygląda na to, że Fufa (mysza od xxx zabrana z ogrodu zoologicznego) może się do nas przekona. Wczoraj, kiedy podstawiłam jej ramię pod klatkę, wyszła na mnie i nawet trochę posiedziała Droga jeszcze daleka, ale małymi kroczkami robimy postępy. Jeśli się nie uda, zawsze pozostaje stado. Łączenie jednak zaczniemy, gdy już trochę ją obłaskawimy, bo teraz strach ją łapać i podnosić Nawet do dr Rzepki ostatnio wyjechała z zębami na kontroli, strach pomyśleć, co może z nami zrobić.
Utah się kończy Trzyma się jakoś tylko dzięki wczorajszemy strzałowi z Dexafortu i dwukrotnemu zwiększeniu dawki kabergoliny, ale nie wiem, jak długo jeszcze będziemy mogli się cieszyć tą poprawą.
Jeśli do piątku utrzyma się bieżący, pozytywny stan, to jest szansa na utrzymanie jej przy życiu przez jeszcze trochę czasu, ale jeśli nie - będziemy musieli zdecydować się na eutanazję
Choroba Utah bardzo mnie zasmuca, ale i jakoś nie dociera w pełni. Po prostu nie chce do mnie dotrzeć, że to cudowne stworzonko może tak chorować. Za wcześnie, piękna Utah, za wcześnie na takie numery.
Trzymajcie się dzielnie!