
Chciałam tylko tak w osobnym wątku napisać, że praktycznie nie ma słów, które byłyby odpowiednie... Trzeba się wypłakać, wykrzyczeć i po prostu mieć świadomość, że nie jest się samemu.
Trzeba pamiętać, i tym się podnosić na duchu, że serce nie ma ran tylko blizny - ślad i tęsknota pozostaje, ale znów i wciąż jest gotowe kochać i nadal ma w sobie mnóstwo ciepła dla innych!
P.S. Wybaczcie, nie potrafię tak pod każdym wątkiem... Chciałam tutaj Wszystkim przekazać, jak szalenie przykro mi z powodu każdej straty przyjaciela [*]