
Dla nas był kimś więcej, niż szczurem. Tym Szczurem. Dla mnie zaś... można by wiele o tym napisać, a trudno znaleźć nawet słowa. Stanowiliśmy duet idealny. We Frodzie znalazłam to, czego mogłam szukać całe życie i nigdy nie znaleźć, a w zamian obdarzyłam go miłością tak mocną, że nawet, gdy był jeszcze młodziutki, przerażeniem napawała mnie myśl, że kiedyś może odejść...
Ale odszedł, bo każde szczurze życie kończy się za szybko. Przegrał z chorobą, lecz to nie tego chorego Froda chcę pamiętać. Chcę pamiętać łagodnego, wtulonego we mnie szczura, który nie szczędził mi pocałunków, ocierał łzy z policzków i z którym mogłam dzielić wszystkie radości i smutki.

Froduniu, kochany... pamiętam ten pierwszy dzień. Twój nosek, który wystawiałeś przez dziury kartonowego pudełka. Każdy dzień, który rozpoczynałam od przywitania się z Tobą. Długie godziny wspólnego przytulania. Myślę, że tworzyliśmy razem coś wspaniałego. Kochałeś wszystkich ludzi, ale wiedziałam zawsze, że to ze mną masz tę szczególną więź. Może też właśnie myślałeś, że choć wszyscy ludzie są dobrzy, to ja jestem ta jedyna? Bo ja o Tobie tak myślałam, najdroższy.
Nie ma i nie będzie szczura, który będzie tyle znaczył dla mnie, co Ty. Ale nauczyłeś mnie kochać szczury - z całą radością ich istnienia i całym bólem po ich stracie.
Nie mam wyrzutów, że Cię nie pożegnałam, bo ostatnie dni pełne były pożegnań "na wszelki wypadek". Rozmawialiśmy długo. Pamiętam, co Ci obiecałam. Zaopiekuję się Twoim stadem, jestem pewna, że nauczyłeś Człapka wszystkiego, co powinien wiedzieć jako przywódca. Wiesz, co Ci powiedziałam. Nie mogłam zmusić Cię do walki. To był Twój wybór - teraz nie musisz już cierpieć i znów możesz biegać na wszystkich czterech łapkach. Wyiskaj małego Glusia i czekaj na mnie. Pewnego dnia znów wezmę Cię w ramiona.
Żegnaj, najukochańszy Frodziku...