Marcelek i Boguś

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Marcelek i Boguś

Post autor: gosja1 »

Marcelek zmarł dzisiaj na moich rękach, kiedy próbowałam zorientować się, co się z nim dzieje i pomóc mu jakoś. Choć nie za bardzo potrafiłam.

Zacytuję z mojego tematu o ogonkach...
gosja1 pisze: Totalnie się tego nie spodziewałam. Przedwczoraj dostał leki na serce, i zaczął chudnąc, więc myślałam, że wszystko będzie dobrze. Tym bardziej, że biegał i skakał, i był radosny. Może czarę przelało to, że ostatnio go przestraszyłam i to serduszko musiało wytrzymać takie obciążenie i stres...Bo jestem pewna, że to serce... Mimo tego zawiozę go na sekcję...
Siedział w koszyku na górze klatki i nagle zaczął się tam miotać, próbował z niego wyjsć, a w końcu wypadł na półkę poniżej. Obserwowałam co się dzieje. Jak już wypadł to miał tak jakby drgawki. Wzięłam go na ręce, próbowałam mu jakoś pomóc. Najpierw myślałam, że się zadławił, bo czasem to mu się zdarza... Próbowałam otworzyć mu mordkę i przytrzymać język, bo widziałam, że mu przeszkadza, ale sam też otwierał, to nic nie dawało...
Zaczął wiotczeć na moich rękach. Jeszcze oddychał, ale ledwo co...
W końcu posiniała mu mordka, całkiem opadł z sił... To trwało może parę sekund...Czuję, jakby wieczność..
Wczoraj jeszcze śmiałam się, że ma nosek jak guzik, kiedy wystawiał ryjek z hamaka, przyglądając mi się i strzyżąc uszkami...
To nie jego śmierci się spodziewałam. Byłam na to totalnie nieprzygotowana...
Boguś je jak mrówka. Nawet dzisiaj rano martwiłam się, co z nim będzie...
A to mój puchaty miś wydał ostatnie tchnienie :(
Nie mogę się uspokoić od kilku godzin.
Pewnie gnicie przed komputerem nic nie pomoże. Czekam na koleżankę. Pójdzie ze mną, by zanieść go na sekcję do lecznicy.
Dwa tygodnie rtg Marcelka było w porządku. Było słychać jakiś tam szmer, ale jeden wet to usłyszał, a drugi nie. Nie dostał wtedy leków, miał po prostu chudnąć, bo było z nim ok. Trochę schudł. Powoli, ale byłam pełna nadziei. Już od dawna próbowałam go odchudzić, ale może trochę ze zbyt małym przekonaniem, może nieskutecznie. Szczurki parę razy na długo w ostatnim czasie były u moich rodziców. Miał tam wiele kryjówek z jedzeniem, więc to było trudne, ponieważ nie bardzo mieliśmy tam dostęp.
Dzisiaj rano zastanawiałam się jak Marcel poradzi sobie bez Bogusia. Nigdy nie myślałam na odwrót. Boguś jest słaby, chudnie, wczoraj wieczorem nie chciał jeść. Dzisiaj rano było już lepiej. To jednak nagle mój pluszak wypadł, a może próbował wyskoczyć z koszyka, przerażony tym, co się z nim dzieje. Jestem pewna, że przerażony... Kiedy go brałam, to już tracił ostatnie oddechy.
Jeszcze rano wyjadał z hamaka resztki jajka, które się tam przykleiły, gdy wcześniej dokarmiałam Bogusia.
Miałam dzisiaj wrażenie, że przebiegł przez pokój i szybko się zmęczył, ale myślałam, że mi się raczej wydawało. Potem wspiął się na górę klatki. Było w porządku. Jeszcze do niego zaglądałam. Ułożył się w tym nieszczęsnym koszyku.
Wczoraj wystawiał głowę z klatki i robił te swoje śmieszne miny. Ruszał swoim różowym noskiem-guzikiem. Pokazywałam mężczyźnie, jaki jest śmieszny.
Podskakiwał, był naprawdę radosny. Takiego go zapamiętałam i takiego mam w myślach, kiedy sobie przypominam.

Tak naprawdę to są dwa nieszczęścia.
Naprawdę nie brałam pod uwagę, że to Boguś będzie musiał żyć bez Marcelka. Kochał go bezgranicznie. Oddałby za niego życie. Kiedy Marcelek zapiszczał, bo go kąpałam z powodu łupieżu, to Boguś przybiegał i stawał na brzegu miski, doglądał, czy wszystko jest w porządku. Zawsze był obok niego. Chodził mu "przeszkadzać" w ukrywaniu się pod szafą. Coś tam do niego zawsze mówił (popiskiwał, jakby pytał "mogę się przytulić? mogę?"). Nie zawsze otrzymywał pozwolenie. Marcelek też był do niego przywiązany, lecz bardziej powściągliwie. Kiedy jednak Boguś zaczął chorować, to często go wylizywał, mył, kiedy przez dłuższy czas nie było go w klatce, to szukał go. Jednak w tej całej przyjaźni myślę, że to Boguś bardziej się "angażował" i wymuszał te wszystkie bliskie sytuacje, zawsze się do niego przymilał i największym szczęściem dla niego było, gdy Marcel go iskał, albo choćby spał z nim i ogrzewał go. Teraz nie będzie jego przytulanki.
Pewnie przez to, że nigdy nie brałam pod uwagę tej ewentualności, jego śmierć uderzyła we mnie w tak mocny sposób.
Kiedy wzięliśmy szczurki, to Marcelek był tym śmieszniejszym, skoczniejszym, bardziej przyjaznym... Tym, który ukradł moje serce. Choć potem Boguś też się ze mną zaprzyjaźnił, to jednak Marcelek został moją iskierką.
Moją lizawką. Uwielbiał być drapany w grzbiet. Lizał wtedy jak szalony. I te jego manikiury... Zawsze podgryzał mi paznokcie, nie zawsze powodując tym moje zadowolenie. Rzadko się zatrzymywał. Kiedy zbyt długo się go trzymało, to taranował. Chyba, że odpowiednio go trzymając drapało się go pod pachami! Czasem nawet zapulsował oczami, czy zazgrzytał zębami ze szczęścia, ale raczej rzadko pozwalał na tyle czasu pieszczot, aby do tego doszło.
Rozbroił mnie tym, że dopiero po kilku miesiącach swojego życia przypomniał sobie, że ma ogon. I wtedy zaczął go sobie myć, regularnie. Ogonek pozostawał czysty i różowy. Śliczny, jak cały mój puchatek.
Przez większą część jego życia mieliśmy stałą różnicę zdań. Ja uważałam, że powinien mieć obcięte pazurki, a on uparcie uważał, że nie będzie leżał bez ruchu. W końcu przestałam się tym przejmować, przestałam mu je obcinać i przyzwyczaiłam się, że drapie. I wtedy zaczął je sobie sam obgryzać.
Wszystko robił sam. Mył się sam najpiękniej. Zawsze puszyste, miękkie futerko. Spędzał godziny na hamaku myjąc się. Nawet podeszwy stópek były wyszorowane...! Rozczulał mnie myciem uszek. I łapek.
Sypiał jak jeż. Zawinięty w kłębek, z głową pod brzuszkiem :) Uwielbiałam go. Czasem zawijał się tak ostentacyjnie, gdy zbyt często zaglądało mu się do koszyka.
Lubił jeść, żył bezstresowo. Czasem troszkę się denerwował, ale raczej nawet wizyta u weterynarza nie wyprowadzała go z równowagi. Nie było nigdy serii bobków, strachu, wybałuszonych oczu. Sporadycznie coś tam go przestraszało. Rzadko. To Boguś był od czuwania.
Marcelek, gdy już zasypiał, to na całego. Śmiałam się zawsze, że on to już jest wyewoluowanym szczurem bez instynktów. Kiedy spał to można sobie było skakać, nawet oczu nie otworzył.
Podczas podróży w transporterku w samochodzie również niczym się nie przejmował. Pewnego razu odwróciłam wzrok od drogi, patrzę, a szczur do góry nogami leży. Zawołałam go i zero odpowiedzi. Akurat stanęłam na światłach, więc otworzyłam transporter i puknęłam szczura palcem. Żadnej reakcji! Wyjęłam go, a szczur otworzył oko i spojrzał z naganą "po co mnie budzisz bez sensu?".
Taki właśnie był.
Wystawał zza szafy, spod szafy, zza krzesła, z różnych miejsc, brykał, stawiał uszka, ruszał noskiem. Był cudowny. Całe życie tak radosny i śmieszny jak na moim avatarze...

Obrazek
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Awatar użytkownika
BlackRat
Posty: 2542
Rejestracja: pt maja 04, 2012 12:22 pm
Numer GG: 5750987
Lokalizacja: Ska

Re: Marcelek...

Post autor: BlackRat »

Jejku, biedactwo :( Przykro mi [*]
"And If You're Not Down With That, I've Got Two Words For You..."
Moje dzieciaczki: Kane, Kofi, Triple H i Goldust Obrazek nasz temacik

[*][/b]: MoDo,Łatka,Gacuś,Piwniczuś,Myszka,Złośniczka,Ogryzek,Wisienka,Achmedzik,Porzeczka,Dustie.
Venice
Posty: 705
Rejestracja: pn cze 25, 2012 4:10 pm

Re: Marcelek...

Post autor: Venice »

[*]
Ze mną: Edwin
Za TM: Tosia i Frania [*][/color][/b]
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Marcelek...

Post autor: gosja1 »

Marcelek odszedł z powodu niewydolności oddechowo-krążeniowej. To wszystko co widziałam, co pomyślałam, się potwierdziło.
Był za gruby i serduszko nie wytrzymało. Jakoś nie potrafię w to uwierzyć, bo ciągle był szalenie sprawny. Do ostatniej chwili. Zadowolony z życia i radosny, i jak zawsze, naiwnie przekonany, że skoro się zbliżam, to może mu coś dobrego dam albo chociaż poczochram. Może ten wtorkowy stres tylko pogłębił coś, co tam się zaczynało. W środę było słychać w sercu szmery ewidentnie. Jeszcze dwa tygodnie temu dwóch weterynarzy musiało go osłuchiwać, aby stwierdzić, czy coś słychać, czy nie. Miał brać Prilium. W poniedziałek miała być kontrola. Wszystko miało być...
Wiedziałam, że musi schudnąć, ale dopóki wyniki były ok, a waga ubywała, choć powoli, wierzyłam, że po prostu schudnie i nic złego go nie dosięgnie. Teraz czuję się winna, bo o odchudzaniu go myślałam od kilku miesięcy. Nawet parę tygodni temu w sposób widoczny zaczęło go ubywać. Potem wyjechałam, nie mogłam wszystkiego przypilnować.
Nie było trudno go doprowadzić do takiej wagi. Wcale nie był przekarmiany, wcale nie dostawał jakichś wybitnych kalorycznych pokarmów. To nie były ziemniaki, makarony, czy mięso, albo co gorsza wielkie słodkości, bo czasem tutaj pisze się o takich przypadkach. Po prostu lubił jeść. Nawet karmę, czy sałatę, bez opamiętania. Drugi szczur przy tej samej diecie nie zapasł się, ważył pewnie w szczycie około 600 g. Był okres kiedy Boguś jadł więcej, Marcelek prawie wcale, a mimo tego się nie zmniejszał. Przez to myślę, że miał słabą przemianę materii...
Zapamiętam go jako mojego puchatka, który nie zawsze lubił się przytulać, ale całym swoim szczurzym rozumkiem darzył świat sympatią. Nawet jeśli chciał sobie pójść, to zanim zaczął taranować, prosił lizaniem, by go wreszcie puścić. Nigdy nikogo nie ugryzł, nie było mu to w głowie! Nie przegryzał kabli, nie wygryzał dziur. Był całkowicie bezproblemowy...
Teraz jest pusto. Wielka klatka stoi smętna, bo nie ma kto po niej skakać, nie ma kto uderzać zębami o poidło, nie ma kto wystawiać noska przez pręty i niuchać. To on zawsze był tą iskierką.
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
klimejszyn
Posty: 8060
Rejestracja: sob sie 08, 2009 9:09 pm
Lokalizacja: Kraków/Warszawa
Kontakt:

Re: Marcelek...

Post autor: klimejszyn »

[*] :(
bez szczurków...
ze mną 2 króliki, 3 szynszyle, 3 świnki morskie, 2 psy, kot, kogut.
za TM: 45 szczurzych duszyczek..
Wikunia
Posty: 263
Rejestracja: ndz maja 23, 2010 5:12 pm
Lokalizacja: Poznań

Re: Marcelek...

Post autor: Wikunia »

Przykro mi :( [*]
Ze mną:
Abby, Nelly, Lulu, Maniek
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=37173
Obrazek
----------------------
Za TM:
Fela[*]

Pytać: http://ask.fm/WeronikaKicurek
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Marcelek...

Post autor: gosja1 »

W ciągu dwóch dni zakończyły się dwa szczurze życia. :(
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 35#p897710
Pod Marcelka podpinam też Bogusia. Zawsze byli razem, tym razem też szybko Mała Myszka musiała dołączyć do przyjaciela. W ciągu tej doby od odejścia Marcelka, Boguś gasł w zastraszającym tempie.
Wczoraj pierwszy raz podróżował gdzieś bez transporterka. Pierwszy raz wietrzył nos. Po tej wizycie u weterynarza, po sterydzie, po tlenie, po prostu się uspokoił. Po przyjściu zostawiłam go na chwilę w klatce, w domku, w którym spędzał ostatnio cały czas, ale był taki malutki w wielkim domku. Zaraz zauważyłam, że ma zimny ogonek. Owinęłam go w puchaty ręcznik i trzymałam na kolanach. Ruszał tylko noskiem, jak mu podsuwałam rękę, albo próbowałam zachęcić go do jedzenia. Bo nie jadł od piątku wcale.
Był to szczurek dziwny. Gdy do nas przyjechał - każdy wybieg kończył się skrzeczeniem, gryzieniem, uciekaniem, podskakiwaniem prawie pod sufit. Potem nauczyłam się, że zanim go złapię, muszę iść w jego stronę, mówiąc i ZAWSZE łapać dwiema dłońmi. Tak doszliśmy do porozumienia, mniej się stresował, i ja też.
Był bardzo skoczny i sprytny, ale nie przepadał za ludźmi. Oprócz naszego kompromisu przez długi czas nie było innych udoskonaleń naszego współżycia. W końcu zaczęło mu się zdarzać, że siadał na oparciu fotela, na którym na akurat się znajdowałam. To był nasz kontakt. Jemu to odpowiadało, pod warunkiem, że go nie dotykałam, bo zamierał i był bardzo niezadowolony.
Był bardzo ostrożny. Marcel zawsze wypychał go do przodu, a on był przerażony, wytrzeszczał oczy i raczej unikał samotnych wędrówek. Pamiętam, że na początku bał się wychodzić poza dywan.
Marcelek niedługo potem przeżywał burzę hormonalną i go ganiał. Mysz, jako, że był bardzo zwinny, zaczął wskakiwać na moje kolana. Zaczęłam go mimowolnie miziać i się zaprzyjaźniliśmy. Uwielbiał leżeć, choć gdy był młodszy -szybciej mu się to nudziło.
Jadał niewiele, ale wielokrotnie w ciągu dnia. Początkowo miał rzadkie, brzydkie futro, aż do inwazji wszoł wyglądał znacznie gorzej niż Marcel. Możliwe, że miał jakieś inne pasożyty, które inwermektyna zabiła. Lubił jednak szczurzą karmę, zawsze coś tam sobie grzebał, wygryzał, nie oczekiwał smakołyków tak jak Marcelek. Od września tamtego roku przytył, zrobił się piękny, puszysty, futerko się błyszczało, było aksamitne. Nigdy jednak nie był "za gruby". Zawsze brzuszek w górze, zawsze piękna postawa, choć był dużym szczurem, bo ważył ok. 600 g zanim zaczął chudnąć przez choroby.
Podczas pierwszej wycieczki do moich rodziców, ugryzł moją mamę. Bardzo go nie lubiła, nie chciała, żeby do niej się zbliżał, a on przez kolejne kilka miesięcy uparcie za nią chodził przy każdej nadarzającej się okazji. W końcu zaskarbił sobie jej miłość, pokochał ją, a ona jego. U niej na rękach robił się naleśnikowaty, zgrzytał, pulsował, mógł tak godzinami... Nigdy czegoś takiego nie widziałam i nigdy nie dostąpiłam aż takich zaszczytów. Choć parę dni temu, gdy ze mną leżał, też okazywał zadowolenie i pulsował oczkami. Wczoraj zgrzytał ząbkami już tylko z bólu :( A może już dawał mi do zrozumienia, że jest mu ok, że mam go już więcej nie ruszać... Był słaby, choć rano jeszcze miał siłę się ze mną trochę boksować, odpychać mnie..
Po prostu przestał oddychać. Włożyłam go do transporterka tak opatulonego, jak był na moich kolanach i wyszłam na parę minut z pokoju. Gdy wróciłam, jego już nie było.

Obrazek

Strasznie mi żal, że dwa ogonki tak szybko odeszły. Na początku wakacji jeszcze nic na to nie wskazywało. Dla nich to był długi etap, a dla mnie chwila..
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Awatar użytkownika
Afera
Posty: 2768
Rejestracja: śr kwie 28, 2010 9:37 pm
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: Marcelek...

Post autor: Afera »

[*]
9 duszyczek za TM [*]
Awatar użytkownika
akzi
Posty: 3941
Rejestracja: pn sty 11, 2010 12:22 pm
Lokalizacja: W W A

Re: Marcelek...

Post autor: akzi »

:( [*] [*] żegnajcie .... :(
Obrazek

Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio
Mała Mi uciekła ... :( Melina ma się dobrze w nowym domku
Awatar użytkownika
ssylvusia
Posty: 983
Rejestracja: wt lis 14, 2006 10:02 am
Numer GG: 1989601
Lokalizacja: Warszawa

Re: Marcelek...

Post autor: ssylvusia »

Strasznie mi przykro, chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw...

Dla Marcelka i Bogusia

Obrazek

:'(
ObrazekObrazek
domisia
Posty: 44
Rejestracja: wt maja 10, 2011 12:22 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Marcelek...

Post autor: domisia »

Lećcie aniołki za Tęczowy Most, Boguś juz nie będzie tęsknił za marcelkiem, już są razem w szczurkowym raju..... Pozdrówcie moja Bianeczkę chłopaczki....
Za Tęczowym Mostem: Bianeczka...
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Marcelek...

Post autor: IHime »

[*][*] Dla nierozłącznych po tej i po tamtej stronie Marcela i Bogusia.
Rattowa
Posty: 141
Rejestracja: pt kwie 13, 2012 8:00 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Marcelek...

Post autor: Rattowa »

[*] Dla Dwóch, Kochających się Maleństw :'(
Są Razem, bezpieczni za TM, :'(
napewno będą czekać na Swoją Ukochaną Panią :'(
Bardzo mi przykro
xiao-he
Posty: 3307
Rejestracja: śr gru 15, 2010 4:08 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Marcelek i Boguś

Post autor: xiao-he »

Dla Marcelka i Bogusia [*]
Lećcie słoneczka, niech Tam będzie Wam lepiej :'(
Spółka z.o.o., czyli moje małe wafle :)
Ze mną: DTciaki
Za TM: Zając
[*] Królewna[*] Beza[*] PanBe[*] Szyszka[*] Nesca[*] Mocca[*] Szajba[*] Izzi[*] Inka[*] Fryga[*] Filifionka[*] Fistaszek[*] Florka[*] Archibald Ogryzek[*][/color][/i][/b]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”