Dziś łączenie Kropki ze stadem. ..

Pierwsze podejście: stado w komplecie + Kropka.
Zaczęło się dobrze, względny spokój. Yogi dominował, mała ulegała i ogólnie nic niepokojącego.



Niestety Yogi z przewagą 500g nie potrafił zachować delikatności w stosunku do niespełna 70 gramowego maluszka. Złapał za kark i wydaje mi się że niechcący rozerwał skórę.
Dziab nie głęboki, ale ranka dość szeroka.
Drugie podejście w transporterku się nie udało, bo mała się zbytnio wystraszyła. Zaczęła panikować i przez to rzucać się nawet na tych, którzy ją olewali. Wkurzyła Jagódkę i dla jej bezpieczeństwa spróbowałam zmienić taktykę.
Stado wróciło do siebie. Yogi i Kropka poszli do chorobówki w której mieszkała malutka.
Mała nie mogła przestać się spinać. Właziła na górę, schodziła na chwilę, znów wisiała na górze .... w przypływach emocji skakała na grzecznego już Yogulca i wrzeszczała.
Poszły do wanny. W wannie był spokój. Zaczęła nawet podchodzić do Yogiego zaciekawiona i uciekać dopiero jak się nią zainteresował. Po godzinie wróciły do chorobówki.
Kiedy się pospały, zaczęłam dokładać po kolei resztę stada. Jagódka ostatnia. Nie było bójek, spinek, stresu ... a przy każdym dołożonym szczurze, mała na wszelki wypadek chowała się za : Yogim

.


Jeszcze ich do klatki nie dałam, więc wszystko przede mną
