A właśnie, zapomniałam!
Kupiłam dziecinkom przedwczoraj olej z wątroby rekina (jednak nie tran, ale z tych miękkich kapsułek też ładnie da się kropelki wyciskać). Oczywiście przede wszystkim był on zakupiony z myślą o Kane, a że naczytałam się, jak to szczury tran uwielbiają (to ryba, to ryba -żadna różnica ;]) to se myślę "nie będzie problemu - dam na łychę wszystkie zliżą" i co? I 4 litery! Ot co!
Wszystkie rzuciły się na łyżkę jak przez miesiąc głodzone, co najmniej jakbym im cucu dała, a Kane zrobiła minę i zaczęła się wzbraniać, jakbym jej ogień jeść kazała :/
No i znów muszę coś w żarciu przemycać, a to kicha bo przecież nie co dzień dostają "lejące' żarło, w którym można olej ukryć...
A że dziś dzionek warzywny (no przecie marchewki rybą nie natrę :/), to w efekcie musiałam dać trochę deserku gerberowego... nota bene, zastanawiający musiał mieć smak taki owocowy deserek z olejem rybnym

Ale zeżarły, wszystkie
