![Obrazek](http://desmond.imageshack.us/Himg39/scaled.php?server=39&filename=dsc1414ofq.jpg&res=landing)
W zeszłym tygodniu przyszła do mnie na kolana, roznaleśniczyła się na dłoni i dawała się miziać...to było bardzo nie w jej stylu...z natury dzikus stroniący od człowieka....żartowałam z tego w tamtym momencie...ale "zaświeciła się lampka"...dzień później zauważyłam, że trzyma jedzenie jedną łapką albo wcale...pierwsza myśl: guz przysadki...w poniedziałek wet postawił taką właśnie diagnozę....ale w poniedziałek jedynym jej problemem było nie trzymanie w łapciach...dostała dawkę galastopu...miało się poprawić, miała dostać kolejną i kolejną...ale poprawy nie było...zamiast tego ogromny pogorszenie...we wtorek wieczorem już nie mogła sama jeść, już prawie nie chodziła...karmienie strzykawką jakoś szło..w środę rano była jeszcze słabsza...wszystko postępowało bardzo szybko i spadek formy był przerażający...leżała, zalana porfiryną trzaskając ząbkami...dostała steryd...praktycznie bez reakcji...pojechałyśmy jej pomóc...zasnęła bardzo spokojnie....wszystko potoczyło się tak strasznie szybko, że jeszcze do mnie nie dotarło, że jej nie ma...szukam wzrokiem mojego grubaska, mojej marudy i piszczałki....ale ona jest już ze swoją Sashką....tęskniła tak bardzo...teraz już dokazują razem...łobuzy moje ukochane....
Dziś rano dr Piasecki zrobił sekcję....duży guz przysadki oraz olbrzymi krwiak, który był głównym powodem tak szybkiego pogorszenia...
Żegnaj moja okrąglutka przyjaciółko...moja piękna agutko piszcząca....czekajcie tam na mnie łobuziaki...
![Obrazek](http://desmond.imageshack.us/Himg41/scaled.php?server=41&filename=sdc17785.jpg&res=landing)