mam nadzieję, że czasem coś skrobniesz na forum o tym, co słychać w całym stadku
No właśnie skrobię.
Otóż muszę nakablować, że chciała mnie dziabnąć. Na początku była potulna i dała się grzecznie wymiziać. Potem wpuściłam ją do klatki. Za jakiś czas znów ją wzięłam, bo wisiała na szczeblach, jak przechodziłam obok i wtedy również była grzeczna, nie licząc tego, że raczyła walnąć mojemu synkowi dwa ogromne boble na ramię
I później nie wiem, czy nagle ją stres dopadł, czy te zapachy obcych szczurów ją tak wnerwiły, że najpierw delikatnie mnie skubała przez klatkę, no to na nią cmokałam i mówiłam, że nie wolno, ale że szczury czasem tak mają, jak im się wkłada paluch przez kratkę, no to włożyłam rękę do klatki. Podeszła, owszem i teraz już z premedytacją chwyciła mi palec i to znacznie mocniej, niż przez kratki...
Mam nadzieję, że to przez ten stres i jutro będzie lepiej. No bo przecież mówiłaś, że są łagodne i nie gryzą...
Może zastosuję numer ze starą skarpetą, o którym gdzieś wyczytałam, żeby przyzwyczaić szczura do siebie...
