Dzięujemy
IHime potrzeba było więcej, bo do morfologii i biochemii, a jemu nie chciała lecieć, bo taki odwodniony ostatnio chodzi...
A do glukometru z paluszka, dr pokazała mi jak, choć i tak bez pomocy weta się nie obeszło. Wczoraj 239 mg%, ale też nie było szybko i przyjemnie, po tym jak dwa razy wyszedł error, myślałam, że wet nóżkę Humbakowi wykręci walcząc o wystarczającą ilość krwi, którą trzeba było nanieść poziomo na pasek
Dziś pojechałam z własnym sprzętem i poszło w trymiga - i ! – 122 mg%
Jeszcze raz jutro, bo w tym momencie mamy trzy różne wyniki - dwa podszyte stresem, co zdają się odzwierciedlać - i dzwonię po dalsze instrukcje.
Z jednej strony wspaniale, gdyby to nie była cukrzyca, z drugiej – co dalej ?
Bo że coś jest a rzeczy przekonuję się codziennie rano jeśli Humbak nocuje w klatce – górne półki pływają, jeśli śpi u mnie – zdarzy się może jedna kałuża... ;/
Pozostając jeszcze przy chłopcach druga dobra wiadomość to ta że Asłan został spacyfikowany
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
i to wcale nie przeze mnie, która w ramach rekolekcji zabierałam go z Humbakiem do weta, a przez samego Humbulumbu, który nie wiem jak to zrobił, ale znów wystarczy, że tupnie a jaszczurówka rejteruje
W szczupakowie dziewczyńskim:
W międzyczasie wyszły Horpynowe posiewy – gronkowiec, niewrażliwy na większość antybiotyków, wrażliwy na gentamecynę. Ha !..
Nie ma sensu przerzucać Horpyka na trzeci antybiotyk, jeszcze tak silny, na podstawie tak niepewnej (co lekarz sam przyznał) - na tydzień przed planowanym zabiegiem. Psikanie dziewczęcia wyrównało się obecnie z resztą stada, czyli nie jest już tak silne jak było, ale nie zanosi się na to, że ustąpi całkowicie (od kilku dni jest tak samo). Stwierdziliśmy, że doxy już więcej nie zdziała, siedem dni organizm będzie miał żeby się odpocząć od chemii, a w Warszawie podczas narkozy będzie doskonała okazja, żeby pobrać czystą próbkę. I wydaje mi się, że niegłupie byłoby żeby po zabiegu zamiast rutynowego enro dać osłonowo właśnie gentę i jeżeli posiew będzie to uzasadniał pociągnąć leczniczo dłużej. A także u reszty stadka...
I tutaj powinien nastąpić kres wieści chorobowych, a szczuractwo powinno strącać piniatę...
A niestety – wczoraj po powrocie od weta, wypuściłam dziewczyny i zobaczyłam gulę na nodze Duchy. Dziwny twór, inny niż znane mi Humbakowe - twarde, skoncentrowane ognisko zapalne, jakby obręcz na śródstopiu...
czy to uraz, jeśli Duch nie kuleje prawie ??
Posmarowałam altacetem, a dziś wet podał przeciwzapalny, mówi że to staw, ale też niepewnie..
Oby tylko jej przeszło bez żadnych już więcej udziwnień...
Bo Ducha świętować powinna ! Wczoraj stunknęły carycy umowne dwa latka !
Nie było góry łakoci, była ścieżka zdrowia po połaciach szczurzych szmatek i moich ubrań, które wrzuciłam z szafy bo zmieniałam garderobę z letniej na zimową. Ale było to też dokładnie w gust Pani Grenadyny, która lubi sobie ząbkiem tu i tam
http://www.youtube.com/watch?v=9IL7KtaA ... e=youtu.be
Filmik powstał jakiś czas temu i jest świdomie tendencyjny, Grenadynowe wyzwanie rzucone spoistości materii szczerze mnie fascynuje.
Ale to jedna strona Duchy - nie zmieściło się to jak cudownym szczurem jest dla swoich - przyjacielskim, opiekuńczy, równym...
W dniach, kiedy Horpyna była „obłożna” Grenadyna przy niej czuwała, iskała, dawała się iskać, służyła to za poduszkę to za kołderkę. Ba ! kiedy ja wkładałam rękę do hamaka, żeby przy Horpynce pobyć, wtulona w nią Ducha powstrzymywała się od tego co normalnie miałaby do wyrażenia zębami. A kiedy mi palce „zbłądziły” na białe futerko łapała je w zęby i przesuwała ku Horpynie, ze stanowaczością ale spokojnie - „jak już musisz tutaj być, to zajmij się tym dla czego przyszłaś”
Jej szczodre krągłości zawsze też były dla Wita, którego napastowała o przytulanie, ale kochała jak nikt przed nią, dla Berty, z którą wolała podrzemać w hamaku jak z równą, niż udowadniać, że mogłaby zająć jej miejsce.
Kiedyś prorokowałam jej alfowanie, ale zbyt jest wygodna na takie obowiązki – czy szczura która raz na dwa dni czasami wybiera się na przechadzkę mogłaby zapanować nad pędzącym światem agutów ?
Ale po co panować ? - zapytuje przeciągając się imperialnie Grenadyn mój mięciutki, rozłożysty jak Biała Ruś
Uściskałam uważając na nóżkę (i godność osobistą) i obiecałam pyszności na sobotę
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)