Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
http://lecznica-oaza.pl/artykuly/kastra ... -domowego/ - polecam artykuł
Ze mną: Frotka, Flaszka <:3 )~~
Za TM: Ally,Majka,Lidka, Benia, Chrupka, Gaja, Basiek, Poziomka, Czarny, Luna, Krówka, Haszczyk, Duży, Zaraz, Haszczak, Piratka, Mariusz, Felicja, Mioli, Ciri, Pchełka, Halina, Oliwka, Lili, Margola, Mortadela, Rudolf
Za TM: Ally,Majka,Lidka, Benia, Chrupka, Gaja, Basiek, Poziomka, Czarny, Luna, Krówka, Haszczyk, Duży, Zaraz, Haszczak, Piratka, Mariusz, Felicja, Mioli, Ciri, Pchełka, Halina, Oliwka, Lili, Margola, Mortadela, Rudolf
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
smeg - artykuł owszem, ma pewne ważne informacje, ale odkąd Kokos w Arce zasnęła na wziewce bez problemu, mam coraz bardziej mieszane uczucia względem jej kompetencji.. np ten fragment:
Po drugie - szyje się do 6h od rozcięcia skóry... jak ona chce szczura szyć znowu, skoro dobrze założone szwy śródskórne są schowane tak, że szczur musiałby sobie rozpruć brzuch, żeby się do nich dostać? :/
Anyway - następną (albo następne dwie, jak się uda) ciachamy pod koniec października, bo będę mieć wtedy 5 dni wolnego i czas na pilnowanie szwów
Po pierwsze, moje szczury mało na zawał nie zeszły, jak im chciałam założyć kołnierz, Klimkowy Ares (chyba, poprawcie mnie jeśli się mylę) jak dostał kołnierz, to rzucał się tak, że mu krew z nosa poszła. U Barana nigdy nie dostaliśmy kołnierza, bo szczury są tak zszyte, że nawet wyjęcie szwów zewnętrznych w pierwszej dobie nie powoduje otwarcia się rany, bo szwy wewnętrzne trzymają.Najczęściej trzeba, aby szczurek po zabiegu nosił specjalny kołnierz ochronny który uniemożliwi mu zjedzenie szwów. Niestety trudno im wytłumaczyć inaczej aby tego nie robiły. Osobiście zazwyczaj zszywam szczurki podwójnie - oprócz szwu śródskórnego (którego nie widać) dodatkowo zakładam kilka węzełków wzmacniających (widocznych na zewnątrz). Nawet jeśli szczurkowi uda się uwolnić z kołnierza (lub właściciel litościwie sam mu go ściągnie) i zjeść jakieś szwy zewnętrzne szew śródskórny powinien nadal trzymać. Lepiej jednak nie ryzykować i pilnować szczurka aby uniknąć ponownego szycia.
Po drugie - szyje się do 6h od rozcięcia skóry... jak ona chce szczura szyć znowu, skoro dobrze założone szwy śródskórne są schowane tak, że szczur musiałby sobie rozpruć brzuch, żeby się do nich dostać? :/
Anyway - następną (albo następne dwie, jak się uda) ciachamy pod koniec października, bo będę mieć wtedy 5 dni wolnego i czas na pilnowanie szwów
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
- StasiMalgosia
- Posty: 1460
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 7:43 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Nie chcę tu wchodzi w temat kompetęcji Pani dr bo w życiu nie miałem z nią nic wspólnego ale wydaje mi się że kołnież jest takim podstawowym zabezpieczeniem. Oczywiście czasem dla niektórych szczurów jest on nie do zniesienia i staje się wręcz zagrożeniem. Prywatnie uważam że lepiej i szybciej szczury się goją bez kołnieża ale jeśli trafi nam się grzebak to bez kołnieża będzie bardzo źle.
Wydaje mi się również że lepiej jest go założyć i zobaczyć czy szczurowi on aż tak nie przeszkadza i jeśli nie zostawić na 3 lub więcej dni. Oczywiście czasem wiadomo i bez zakładania że kołnież to za duży stres, tak zrobiliśmy w przypadku Muki. Szwy wew są naprawde super zabezpieczeniem ale nie zawsze się je da założyć.
Co do ponownego zszycia wydaje mi się że Pani dr (znowu nie znam jej osobiście więc tylko zgaduje) chodziło o sytuację kiedy szczur się "otworzy" wtedy już nie ma problemu wew szwów itp.
Dodam że do psychicznych zagrożeń kołnieża dochodzą jeszcze fizyczne tj. brak ukrwienia lub złe ukrwienie głowy. Chodzi o sytuację kiedy szczur puchnie na głowie bo krew przez zaciano założony kołnież lub przez ułożenie się szczurka ma problemy z cyrkulacją. Zdarzają się też np "uwiędnięcia uszek" problem czysto estetyczny ale jednak. Musimy jednak pamietać że mimo rosnącej wiedzy i kwalifikacji weterynarzy oraz coraz lepszych metod i środków (wziewka) , operacja jest i będzie zawsze jakimś ryzykiem, jak również ryzykowne są pierwsze 3 doby rekonwalescencji.
Wydaje mi się również że lepiej jest go założyć i zobaczyć czy szczurowi on aż tak nie przeszkadza i jeśli nie zostawić na 3 lub więcej dni. Oczywiście czasem wiadomo i bez zakładania że kołnież to za duży stres, tak zrobiliśmy w przypadku Muki. Szwy wew są naprawde super zabezpieczeniem ale nie zawsze się je da założyć.
Co do ponownego zszycia wydaje mi się że Pani dr (znowu nie znam jej osobiście więc tylko zgaduje) chodziło o sytuację kiedy szczur się "otworzy" wtedy już nie ma problemu wew szwów itp.
Dodam że do psychicznych zagrożeń kołnieża dochodzą jeszcze fizyczne tj. brak ukrwienia lub złe ukrwienie głowy. Chodzi o sytuację kiedy szczur puchnie na głowie bo krew przez zaciano założony kołnież lub przez ułożenie się szczurka ma problemy z cyrkulacją. Zdarzają się też np "uwiędnięcia uszek" problem czysto estetyczny ale jednak. Musimy jednak pamietać że mimo rosnącej wiedzy i kwalifikacji weterynarzy oraz coraz lepszych metod i środków (wziewka) , operacja jest i będzie zawsze jakimś ryzykiem, jak również ryzykowne są pierwsze 3 doby rekonwalescencji.
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
U nas kołnierza nigdy nie było. Zawsze nie śpię i pilnuje ile dam radę, jeśliby mi się "grzebak" trafił, to mam w zapasie kołnierz który założę w razie potrzeby.
Stres to osłabienie odporności. Stres + operacja to mega osłabienie odporności. Osobiście robię co mogę by stres po zabiegu zminimalizować. Szczególnie, że sama czytałam o tych przypadkach gdzie kołnierz stworzył zagrożenie życia .
Wg mnie dobrze mieć w zapasie, ale niekoniecznie zakładać "na próbę".
Stres to osłabienie odporności. Stres + operacja to mega osłabienie odporności. Osobiście robię co mogę by stres po zabiegu zminimalizować. Szczególnie, że sama czytałam o tych przypadkach gdzie kołnierz stworzył zagrożenie życia .
Wg mnie dobrze mieć w zapasie, ale niekoniecznie zakładać "na próbę".
Szczurza rodzinka: * Lili * Kropka * Zmyłka * Wypierd *
Odeszły: * Maja * Różyczka * Adaś * Niunia * Yuki * Remi * Jagódka * Yogi * Phantom * Czochruś * Ninja * Nefertari * Misiu *
- StasiMalgosia
- Posty: 1460
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 7:43 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Myślę że kołnież jest sprawą dyskusyjną ma swoje niewątpliwe plusy,nie da się szczura pilnować cały czas przez 3 dni. Nawet jak nie śpisz to zakopie się w szmtki i nie wiesz co robi może spi może grzebie. Ma też minusy oczywiste.
Bez kołnieża rany gojąą się szybciej i lepiej jednak każdy się chyba domyśla że jest to ryzykowne oraz możliwe tylko przy szwach wew.
To taki trochę dylemat tragiczny
Bez kołnieża rany gojąą się szybciej i lepiej jednak każdy się chyba domyśla że jest to ryzykowne oraz możliwe tylko przy szwach wew.
To taki trochę dylemat tragiczny
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
We wrocławskim "Zwierzyńcu" z reguły kołnierzy nie zakładają właśnie z uwagi na stres, choć dawno temu usłyszałam też opinię, że szczury przeważnie nie interesują się szwami (co nasza Dżuma obaliła w bodaj pół godziny po powrocie do domu a szkoda, bo fastryga pana doktora była iście "koronkowa" ). Operowaliśmy różne szczurki; przygotowany dla kolejnego kołnierz pooperacyjny wywołał taką panikę, że mógłby faktycznie zakłócić proces rekonwalescencji i dlatego raz na zawsze zarzuciliśmy pomysł ich wykorzystywania.
Przez 3 doby po zabiegu szczurek był pilnowany non stop, towarzyszył mi nawet w łazience podczas prysznicu jeśli nie było nikogo do pomocy, spało się kiedy zwierzątko drzemało w ciągu dnia, noce spędzało z ręką w klatce, na szczurku.
Wracając do tego artykułu. Zasmucił mnie punkt 3:
" 3. Długość życia szczurków
Wiem że czasem rolę pełnią czynniki finansowe. Jeżeli zwierzątko żyje 7-8 lat bardziej inwestujemy w jego zdrowie. W przypadku zwierzątka żyjącego 2-3 lata niektórzy uważają że to się "nie opłaca".
To zdanie, oddające nagminne podejście wielu osób do leczenia chorego zwierzątka, jeśli następne można kupić za parę złotych, pozostało według mnie w takim zawieszeniu, że niektórzy czytelnicy mogą uznać owe "czynniki finansowe" za usprawiedliwione.
Wydaje mi się, że zabrakło komentarza pani doktor i jej odniesienia się do takiego podejścia, niezbyt fortunnym wydaje mi się też zastosowanie 1-szej osoby liczby mnogiej ("Jeżeli zwierzątko żyje 7-8 lat bardziej inwestujemy w jego zdrowie."), mogące sugerować, że tak właśnie robimy - domyślnie: my, miłośnicy zwierząt.
Przez 3 doby po zabiegu szczurek był pilnowany non stop, towarzyszył mi nawet w łazience podczas prysznicu jeśli nie było nikogo do pomocy, spało się kiedy zwierzątko drzemało w ciągu dnia, noce spędzało z ręką w klatce, na szczurku.
Wracając do tego artykułu. Zasmucił mnie punkt 3:
" 3. Długość życia szczurków
Wiem że czasem rolę pełnią czynniki finansowe. Jeżeli zwierzątko żyje 7-8 lat bardziej inwestujemy w jego zdrowie. W przypadku zwierzątka żyjącego 2-3 lata niektórzy uważają że to się "nie opłaca".
To zdanie, oddające nagminne podejście wielu osób do leczenia chorego zwierzątka, jeśli następne można kupić za parę złotych, pozostało według mnie w takim zawieszeniu, że niektórzy czytelnicy mogą uznać owe "czynniki finansowe" za usprawiedliwione.
Wydaje mi się, że zabrakło komentarza pani doktor i jej odniesienia się do takiego podejścia, niezbyt fortunnym wydaje mi się też zastosowanie 1-szej osoby liczby mnogiej ("Jeżeli zwierzątko żyje 7-8 lat bardziej inwestujemy w jego zdrowie."), mogące sugerować, że tak właśnie robimy - domyślnie: my, miłośnicy zwierząt.
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
-
- Posty: 5397
- Rejestracja: wt sty 04, 2005 7:14 pm
- Numer GG: 4379189
- Lokalizacja: Białystok - Kuriany
- Kontakt:
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
W Warszawie zakładają kołnierze, szczury rzadko kiedy się tym niepokoją, a nie mają jak zjadać szwów. Nie wiem, może to kwestia sprawności w zakładaniu kołnierzy i samego rodzaju kołnierza?...
Moje samiczki często grzebią w szwach. Miałam takie, które były szyte po 2 - 3 razy. Jeśli szczur rozpruje się, a rana już zaczyna się goić, to przycina się brzegi i zszywa. Nie ma tu limitu 6 godzin...
Moje samiczki często grzebią w szwach. Miałam takie, które były szyte po 2 - 3 razy. Jeśli szczur rozpruje się, a rana już zaczyna się goić, to przycina się brzegi i zszywa. Nie ma tu limitu 6 godzin...
Z nami: Ganix, Yetta, Inari, Cerridwen, Ceres Ciel i dziczek Włóczykij
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
-
- Posty: 8060
- Rejestracja: sob sie 08, 2009 9:09 pm
- Lokalizacja: Kraków/Warszawa
- Kontakt:
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
u mnie też, jak Ewoka trzeba było ponownie szyć, to wetka 'odświeżała' brzegi rany i zszywała.
bez szczurków...
ze mną 2 króliki, 3 szynszyle, 3 świnki morskie, 2 psy, kot, kogut.
za TM: 45 szczurzych duszyczek..
ze mną 2 króliki, 3 szynszyle, 3 świnki morskie, 2 psy, kot, kogut.
za TM: 45 szczurzych duszyczek..
- StasiMalgosia
- Posty: 1460
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 7:43 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Nakasha z tą jakością kołnieży z Warszawy to bym nie przesadzał to przecież zwykła klisza od RTG i plaster.
A na tych naszych ok 30-40 operacji (sam już nie wiem ile ich było) były szczury którym nie dało się założyć kołnieża bądź musielismy go zdjąć (nigdy nie zapomne Jokasi która próbowła wyskoczyć z kołnieża ) ale były takie które bardzo sprwnie sobie w kołnieżu radziły (ostatnia operacja Lola nawet się w szmatki umiała zakopać i zrobić gniazdko). Więc myślę że to kołnież to ni tak wielkie zło ani coś niezbędnego to decyzja opiekuna zwierzka i jak każda taka decyzja pociaga za sobą konsekwencje.
A na tych naszych ok 30-40 operacji (sam już nie wiem ile ich było) były szczury którym nie dało się założyć kołnieża bądź musielismy go zdjąć (nigdy nie zapomne Jokasi która próbowła wyskoczyć z kołnieża ) ale były takie które bardzo sprwnie sobie w kołnieżu radziły (ostatnia operacja Lola nawet się w szmatki umiała zakopać i zrobić gniazdko). Więc myślę że to kołnież to ni tak wielkie zło ani coś niezbędnego to decyzja opiekuna zwierzka i jak każda taka decyzja pociaga za sobą konsekwencje.
-
- Posty: 5397
- Rejestracja: wt sty 04, 2005 7:14 pm
- Numer GG: 4379189
- Lokalizacja: Białystok - Kuriany
- Kontakt:
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Nie chodzi mi o jakość, tylko - nie wiem... sposób zwijania i mocowania? Susu kiedyś wspominała, że większość ich pacjentów siedzi w kołnierzach i nic im się nie dzieje.
Z nami: Ganix, Yetta, Inari, Cerridwen, Ceres Ciel i dziczek Włóczykij
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
- StasiMalgosia
- Posty: 1460
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 7:43 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Nie no fakt nie ma nigdzie lepszych od susowych kołnierzy
Ale dużo też zależy od szczura od tego jak będzie spał w kołnierzu, jeśli np śpiąc spowoduje słabszą cyrkulację i opuchnięcie może stracić końcówki uszków. I nie jest to wina kołnierza tylko techniki spania.
Ale dużo też zależy od szczura od tego jak będzie spał w kołnierzu, jeśli np śpiąc spowoduje słabszą cyrkulację i opuchnięcie może stracić końcówki uszków. I nie jest to wina kołnierza tylko techniki spania.
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Jak chodzi o sterylkę, to dobieram termin tak, żeby mieć kilka dni wolnego i czuwam przy szczurze 24/24, śpię z ręką w klatce w czasie dnia, jak szczur śpi, wszędzie je ze sobą noszę.
Ale Kokosa dr Baran od razu ocenił na taką, która zdejmie szwy w ciągu pierwszej doby - i faktycznie, szwy zewnętrzne zdjęte, ale dalej nie ruszyła. Tina podobnie, ale więcej czasu jej zeszło
Natomiast na Pchłę miałam patent - plaster, lepiec, taki jak na skaleczenia czy obtarcia, wodoodporny. Ma mocny klej, wiec przy ściąganiu jest depilacja futra na brzuchu, ale jak zakleiłam jej brzuszek, to nie ruszała szwów zewnętrznych w ogóle. A przy kołnierzu była przerażona, miotała się i generalnie było strasznie dużo stresu.
Ale Kokosa dr Baran od razu ocenił na taką, która zdejmie szwy w ciągu pierwszej doby - i faktycznie, szwy zewnętrzne zdjęte, ale dalej nie ruszyła. Tina podobnie, ale więcej czasu jej zeszło
Natomiast na Pchłę miałam patent - plaster, lepiec, taki jak na skaleczenia czy obtarcia, wodoodporny. Ma mocny klej, wiec przy ściąganiu jest depilacja futra na brzuchu, ale jak zakleiłam jej brzuszek, to nie ruszała szwów zewnętrznych w ogóle. A przy kołnierzu była przerażona, miotała się i generalnie było strasznie dużo stresu.
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Jeśli pytanie się powtarza - przepraszam, nie przekopałam się jeszcze przez cały temat.
Zastanawiam się nad sterylizacją moich 4 samiczek. Są zdrowe, ale trzy z nich strasznie intensywnie przeżywają rujki, a poza tym czytałam, że zmniejsza się ryzyko różnych guzów, także myślę, że taki jednorazowy (duży) wydatek wyjdzie nam tylko na dobre.
Problem w tym, że zabieg chciałabym przeprowadzić w Warszawie, w sprawdzonej lecznicy, a mieszkam w Poznaniu. Dlatego wolałabym załatwić wszystko jednego dnia i wrócić do siebie. Teraz moje pytanie: czy 4 samiczki po operacji mogą mieszkać w jednej klatce? Jeśli konieczne jest rozdzielenie ich na jakiś czas do chorobówki, będę musiała albo pożyczyć klatki, albo zabiegi robić w odstępie czasu gojenia każdej z nich, a to równa się z kilkoma wyjazdami do Warszawy, co o wiele zwiększy koszty i po prostu, będzie dość niewygodne.
I pytanie odnośnie podróży, czy mogą po operacji podróżować w 1 lub 2 transporterach? Nic sobie na wzajem nie zrobią?
Zastanawiam się nad sterylizacją moich 4 samiczek. Są zdrowe, ale trzy z nich strasznie intensywnie przeżywają rujki, a poza tym czytałam, że zmniejsza się ryzyko różnych guzów, także myślę, że taki jednorazowy (duży) wydatek wyjdzie nam tylko na dobre.
Problem w tym, że zabieg chciałabym przeprowadzić w Warszawie, w sprawdzonej lecznicy, a mieszkam w Poznaniu. Dlatego wolałabym załatwić wszystko jednego dnia i wrócić do siebie. Teraz moje pytanie: czy 4 samiczki po operacji mogą mieszkać w jednej klatce? Jeśli konieczne jest rozdzielenie ich na jakiś czas do chorobówki, będę musiała albo pożyczyć klatki, albo zabiegi robić w odstępie czasu gojenia każdej z nich, a to równa się z kilkoma wyjazdami do Warszawy, co o wiele zwiększy koszty i po prostu, będzie dość niewygodne.
I pytanie odnośnie podróży, czy mogą po operacji podróżować w 1 lub 2 transporterach? Nic sobie na wzajem nie zrobią?
-
- Posty: 5397
- Rejestracja: wt sty 04, 2005 7:14 pm
- Numer GG: 4379189
- Lokalizacja: Białystok - Kuriany
- Kontakt:
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Nic sobie nawzajem nie powinny zrobić... ja rzadko kiedy trzymam szczury po operacjach samotnie, najczęściej siedzą we 2 - 3.
Z nami: Ganix, Yetta, Inari, Cerridwen, Ceres Ciel i dziczek Włóczykij
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
-
- Posty: 1434
- Rejestracja: pn mar 18, 2013 10:48 am
- Lokalizacja: Grójec
Re: Sterylka u zdrowej samiczki - dylemat
Mamy od bardzo niedawna 2 młodziutkie samiczki, mają ok 1,5-2 mcy. Poprzednie moje szczurzyczki (też mieliśmy 2 panny) odeszły z powodu nowotworów w wieku ok 2 lat. Nie wiedziałam wtedy, że szczurki są tak podatne na nowotwory.Jedną poddaliśmy operacji usunięcia guza i jednoczesnej sterylizacji, co przedłużyło jej życie o jakieś pół roku ale bardzo ciężko to przeżyła. Drugiej nie zdążyliśmy nawet ratować bo niewielki (leczony najpierw zewnętrznie) ropień na brzuszku przy zabiegu chirurgicznego oczyszczania okazał się nowotworem z masowymi przerzutami do wszystkich organów wewnętrznych; nie było szansy na ratunek. Strasznie to z mężem przeżyliśmy, w końcu należały do rodziny ze statusem pełnoprawnych za przeproszeniem członków . Obecnie chcielibyśmy nasze maluszki uchronić przed nowotworami i profilaktycznie wysterylizować, co podobno zmniejsza prawdopodobieństwo pojawiania się guzów. Jakie są wasze doświadczenia w tym względzie? Kiedy najlepiej zabieg? Czy ktoś zna może dobrą klinikę w okolicach Grójca zajmującą się takimi zabiegami? Chciałabym uniknąć Warszawy....