Małe wieści z frontu walki z chorobami w sob byliśmy u weta i tak jak przypuszczaliśmy (my i Pani doktor) Bama ma chore serce i musimy ją leczyć. Tragedi jednak nie ma wcześnie wykryte.
ALE i to zaskoczenie mimo wszelkich przypuszczeń ba nawet pewności że tak będzie, po ok 30 (albo i 35 nikt nie pamięta) dni podczas których był czyszczony ropień pod narkozą wziewną Żelek nie ma chorego serca
Dodam że było min 25 dni podrząd narkozy !
Stadko z piernikowej chatki
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
- StasiMalgosia
- Posty: 1460
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 7:43 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Stadko z piernikowej chatki
Jak ja czytam takie posty, że wet wykrył chorobę serca, albo przysadki, albo zapalenie płuc, czy inne choroby, to mi się serce kraje, że u nas wet nie tylko że nie ma takich możliwości diagnostycznych, ale też zbyt mało kontaktu ze szczurkami, by na podstawie objawów podejrzewać określoną jednostkę chorobową. Moje szczury były prawdopodobnie leczone "po omacku", stąd taki efekt, że ich już nie ma. Tak bardzo Wam zazdroszczę szczurzych wetów. I tego licznego stadka...
SZCZURCIA 02.2006 - 23.04.2008 ; PEREŁKA ??.08.2008 - 05.04.2011 ; FRYGA ??.08.2008 - 16.11.2010; CYKORIA 01.01.2011 - 16.05.2012 ; DAKOTA 17.01.2011 - 02.05.2012; KRECIA ??.09.2012 - 08.08.2014; KICIA ??.09.2012 - 20.09.2014;
- StasiMalgosia
- Posty: 1460
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 7:43 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Stadko z piernikowej chatki
To fakt dr Rzepka jest niesamowita, jak słysze jakie wyczyny ona wyprawia operuje ponad 3,5 latki, maluszki 6 tyg to tak się cieszę że ją mamy w Warszawie. A szwów to musiała ją uczyć krawcowa
Niestety wiedza o szczurach nie jest popularna wśród wetów, ale jest coraz lepiej kiedyś nigdzie nie było wziewki teraz jest w coraz większej ilości nawet małych lecznic. Będzie lepiej.
Niestety wiedza o szczurach nie jest popularna wśród wetów, ale jest coraz lepiej kiedyś nigdzie nie było wziewki teraz jest w coraz większej ilości nawet małych lecznic. Będzie lepiej.
Re: Stadko z piernikowej chatki
Stasiu i Małgosiu, złe wieści niestety przynoszę...
Wczoraj wieczorem umarła Fifi, siostra niezapomnianych Fosterków. Przegrała walkę z nowotworem,ale nawet on nie zdołał okiełznać jej natury.Do końca była jak zwykle wszędobylska ,nieustraszona, psotna i ciekawska... Miała trzy lata, pięć miesięcy i dziesięć dni. Była ostatnim psotnikiem z tego wyjątkowego miotu i mocno wierzę,że gdyby nie ten wredny guz, to z jej charakterem i temperamentem - żyłaby wiecznie, bo miała wciąż tyle ciekawych rzeczy do zrobienia...
Nie cierpiała, umarła we śnie. Wiem,że wszystkie te nasze ogonki są na swój sposób wyjątkowe, ale ona naprawdę była wyjątkowa...Przy całym swoim wiecznym zabieganiu ,zawsze idealnie wyczuwała kiedy mi było źle i smutno,znajdowała chwilę i przybiegała z miną pod tytułem : No co ty? Wszystko będzie dobrze! Sadowiła się na ramieniu albo w rękawie i swoim małym języczkiem zlizywała ze mnie wszystkie smutki i chandry. Nigdy nie spotkałam szczura ,który byłby jednocześnie tak niezależny i tak związany z człowiekiem. I pewnie już nigdy nie spotkam... Będzie mi jej bardzo brakowało, już brakuje...
To tyle Kochani, przepraszam za tę epistołę,ale pomyślałam,że ponieważ znaliście prawie od urodzenia Fosterki, to lepiej niż ktokolwiek zrozumiecie co teraz czuję... No i że powinniście wiedzieć,że właśnie skończyła się historia "dziewczynek z poddasza"...
Wczoraj wieczorem umarła Fifi, siostra niezapomnianych Fosterków. Przegrała walkę z nowotworem,ale nawet on nie zdołał okiełznać jej natury.Do końca była jak zwykle wszędobylska ,nieustraszona, psotna i ciekawska... Miała trzy lata, pięć miesięcy i dziesięć dni. Była ostatnim psotnikiem z tego wyjątkowego miotu i mocno wierzę,że gdyby nie ten wredny guz, to z jej charakterem i temperamentem - żyłaby wiecznie, bo miała wciąż tyle ciekawych rzeczy do zrobienia...
Nie cierpiała, umarła we śnie. Wiem,że wszystkie te nasze ogonki są na swój sposób wyjątkowe, ale ona naprawdę była wyjątkowa...Przy całym swoim wiecznym zabieganiu ,zawsze idealnie wyczuwała kiedy mi było źle i smutno,znajdowała chwilę i przybiegała z miną pod tytułem : No co ty? Wszystko będzie dobrze! Sadowiła się na ramieniu albo w rękawie i swoim małym języczkiem zlizywała ze mnie wszystkie smutki i chandry. Nigdy nie spotkałam szczura ,który byłby jednocześnie tak niezależny i tak związany z człowiekiem. I pewnie już nigdy nie spotkam... Będzie mi jej bardzo brakowało, już brakuje...
To tyle Kochani, przepraszam za tę epistołę,ale pomyślałam,że ponieważ znaliście prawie od urodzenia Fosterki, to lepiej niż ktokolwiek zrozumiecie co teraz czuję... No i że powinniście wiedzieć,że właśnie skończyła się historia "dziewczynek z poddasza"...
"Zginę w skrzydłach, przeżyję w praktycznych pazurkach..."
Ze mną FIFI
Za TM TOSIA [*] i MILA [*]
Ze mną FIFI
Za TM TOSIA [*] i MILA [*]
Re: Stadko z piernikowej chatki
Hej, zaktualizujcie trochę temat - wiem, że było dużo smutku pod koniec minionego roku ale też widziałam dziś na własne oczy, że powodów do radości macie wciąż mnóstwo Wciąż mnóstwo cudnych ogonów mieszka z Wami i na pewno wiele osób chciałoby zobaczyć fotki
Rozpieszczury: pomknęły wszystkie...
Za Tęczowym Mostem: Gluś, Frodo, Pan Lizawka, Czmyś, Trzpiotek, Człapek, Szkodnik, Ryjek, Herman, Mlekołak, Adolf, Węgielek, Marquand, Ulli i Klusek [*]
Za Tęczowym Mostem: Gluś, Frodo, Pan Lizawka, Czmyś, Trzpiotek, Człapek, Szkodnik, Ryjek, Herman, Mlekołak, Adolf, Węgielek, Marquand, Ulli i Klusek [*]