Znów jesteśmy z mężem pogryzieni
Mnie ugryzł jeden z łagodniejszych. Ale miałam jedzenie na rękach, zapomniałam umyć. I zapomniałam, że mam do czynienia ze szczurem, który pamięta, jak to jest być wiecznie głodnym

Nie mam żalu, agresywny nie jest, fajne chłopię z niego. Postrzępione przez jednego z agresorów ucho zagoiło się ładnie, szczurek wygląda teraz bardziej zawadiacko
Zszyty pan wyjął sobie szwy, bo zdolny z niego szczur, ale rana się zagoiła i wszystko ok. Niedaleko tej rany miał drugą, mniejszą, a pod nią niewielką gulkę. Myślałam, że to ropień, ale okazało się, że tylko krwiak. Jego zdrowie wychodzi na prostą, oczko wyładniało po regularnym zakraplaniu i mam nadzieję, że po operacji powieki będzie wszystko dobrze

Wciąż liże każdego, kto się nawinie. Spokojniejszego szczura chyba nie ma na całym świecie
Młodzieniec (szczur 4,5 miesiąca o wadze 250g... u mnie przytył te 40g, bo wcześniej ważył 210) oberwał ropniem i ma gulkę na brzuchu. Dostał antybiotyk i mam wrażenie, że ropień się zmniejsza

Na pewno nie rośnie. Maluch miał za niską temperaturę ciała, więc dogrzewamy, ale w roli termofora najlepiej sprawdza się Pan Lizawka - on małego ciągle tuli

Zobaczymy, co jutro powie wet. Maluch się przywiązał do człowieka, już nie piszczy, lubi się przytulać.
Poza tym jest jeszcze drugi agresor szukający DT (pierwszy trafił do Stasia i Małgosi, mam nadzieję, że mają jeszcze palce). Ten to 100% testosteronu i 200% wściekłości. Sapie, fuczy, szuka okazji do dziabnięcia. Ja mam jeszcze cierpliwość do niego, mąż najchętniej karmiłby go z procy
Tyle z tymczasów.
A nasze stada są jak zwykle spokojne, leniwe i lubią spędzać czas na jedzeniu i spaniu

Czmyś czuje się dobrze, aż często zapominam, że to już dziadunio, bo na wybiegu rozrabia bardziej niż w czasach młodości
