Od wczoraj mieszkają u mnie na tymczasie dwaj szczurzy panowie. Młodszy z nich, czarny dumbo rex ma 6 msc, starszy to dorodny roczny szczurek z laboratorium, większego miziaka niż on w życiu nie spotkałam. Zresztą obaj panowie są bardzo miziaści i rewelacyjnie nastawieni do człowieka. Sami wychodzą z klatki i już wczoraj, po ledwo godzinie u nas w domu obaj zaszczycili nas pulsowaniem oczkami.Zdaję sobie sprawę, że to nie maluszki, ale taka ilość futra do miziania i kochania naprawdę sprawia wieeele radochy.
Teraz uwaga. Chłopcy nadają się raczej albo jako jedyni przyjaciele rodziny albo do starszego stada, nie radziłabym łączyć z maluchami, szczególnie osobom niedoświadczonym. Niestety, pomimo, że panowie naprawdę są przeuroczy i kochani, wczoraj stała się tragedia. Podczas łączenia z moim stadem, Czarny wpierw iskał wszystkich pokolei aż nagle w ułamku sekundy ugryzł mojego 6 tygodniowego malucha. Ugryzł raz. Niestety udziabał w tak niefortunnym miejscu, że mój Sammy umarł na miejscu

To nie jest szczur agresywny, to był wypadek, jednak nie wyczuł swojej siły w stosunku do malucha i skończyło się tak jak się skończyło. Dlatego też polecam dołączyć go do starszych osobników lub przygarnąć ich jako stado dwuosobowe.
Myślę, że wpływ na to może mieć też wiek Czarnulka, 6 msc to okres kiedy hormony buzują, co można też wyczuć po zapachu intensywniejszym niż u pozostałej czwórki.
Pomimo całego zajścia chłopcy są naprawdę z gatunku "bierz mnie i miziaj i kochaj!" i trudno się temu oprzeć.
Teraz kilka zdjęć na zachętę

Labiś :





wyjdziesz do zdjęcia? No wyyyjdź. - Nie! i foch!


I Czarny Dumboś







Noo już starczyyy
