Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
xiao-he
Posty: 3307
Rejestracja: śr gru 15, 2010 4:08 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: xiao-he »

Jakie ciacha! :D A raczej naleśniki :P ::)
A ten tytuł Wątku to sama prawda..bo szczęście szczurzy ogon ma, czyż nie? ;)
MIzianko!!! :-*
Spółka z.o.o., czyli moje małe wafle :)
Ze mną: DTciaki
Za TM: Zając
[*] Królewna[*] Beza[*] PanBe[*] Szyszka[*] Nesca[*] Mocca[*] Szajba[*] Izzi[*] Inka[*] Fryga[*] Filifionka[*] Fistaszek[*] Florka[*] Archibald Ogryzek[*][/color][/i][/b]
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: gosja1 »

Jak tam? :)
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Awatar użytkownika
ssylvusia
Posty: 983
Rejestracja: wt lis 14, 2006 10:02 am
Numer GG: 1989601
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: ssylvusia »

O raju, ale długo nic nie pisałam. O fotkach nawet nie wspomnę :-[

U nas ogólnie w porządku.

Od dwóch dni jeden z batmanków dostaje antybiotyk, bo się bidulek nabawił zapalenia oskrzeli (a mamusia prosiła - "Batmanku, nie łaź po parapecie, bo tam zimno", ale batmanek miał to w ogonie i się dochrumkał za swoje :P ).

Zaczął nam chrumakć we wtorek. Nie ukrywam, że ten dzień kosztował nas dużo nerwów...To był dzień pamiętnego meczu naszej wspaniałej reprezentacji. Lało okropnie, w służbowym samochodzie padły hamulce i na środku mostu zablokowały nam się koła, ledwo dojechaliśmy do domu (a taki piękny, hamerykansky).
Wróciliśmy wściekli i zmęczeni, wypuściłam chłopaków i poszłam robić obiad, ale w pewnej chwili usłyszałam, że któryś chrumka. No więc, szybkie przyłożenie ucha do każdego, żeby zlokalizować źródło podejrzanych odgłosów. BATMANEK! No to siup, wyłączamy obiad i jedziemy, bo mamy jeszcze niecałą godzinę do zamknięcia Oazy i półtorej do meczu. Z racji braku innej możliwości wzięliśmy nasz samochód, w którym nie działa chłodzenie silnika i czasem zadziałają wycieraczki (tak, wiem powinniśmy już go sprzedać, ale ja mam do niego sentyment :P ). No więc, ja patrzę na wskazówkę temperatury i modlę się, żebyśmy nie utknęli w korku, a Misiu mój walczy z wycieraczkami.
Wpadamy do lecznicy na 20 minut przez zamknięciem, pani doktor akurat kręciła loczki swojemu yorkowi ::)
Batmanek był bardzo grzeczny, dał się zbadać, przyjął na wadze piękną, wystawową pozę i znieruchomiał :P Przy zastrzyku nawet nie drgnął, a do obcięcia pazurków wystawiał każdą łapkę, jak u manikiurzystki :P Naprawdę dzielny chłopak.
Potem w jeszcze gorszym deszczu wracaliśmy do domu, odmawiając zdrowaśki, skończyliśmy robić obiad, usiedliśmy przed telepatrzydłem, żeby obejrzeć mecz, a tu kolejny zonk...


No a poza tym wszyscy zdrowi, towarzystwo aż za bardzo rozbrykane.
Średnio 10 razy każdej nocy przez klatkę przechodzi tornado i stawia nas na równe nogi... jak zapalamy światło wszyscy udają, że śpią. Słowo daję, oczom naszym ukazują się przytulone łebki z wyrazem pyszczka "ale o so chosi?"

Duszek się zrobił mega miziakiem. Sam przychodzi na pieszczoty. Jak tylko widzi, że robimy czochranko któremuś, od razu gramoli się na ręce i każe miętosić, liżąc przy tym bez opamiętania. A jak go odganiamy, to bez ceregieli włazi na głowę ;D

Willuś, jak to Willuś... jego głównym celem istnienia jest rozlać się koło mnie na łóżku i migdalić. Miał jeden ciężki dzień, był smutny i nie chciał jeść nawet swojej ukochanej malinowej kaszki. Poszliśmy więc do Oazy, pani doktor zbadała z każdej strony, nawet tej najbardziej intymnej, ale wszystko się okazało w porządku. Pewnie dopadła go po prostu jesienna depresja ;)

Boguś już mnie chyba polubił. Na początku raczej omijał mnie szerokim łukiem, ale chyba uznał, że czasem opłaca się podejść, bo można dostać coś dobrego. Notorycznie, ale to po prostu notorycznie znosi nam do łóżka jedzenie z klatki. Człowiek po ciężkim dniu pada trupem, a tu nagle wbijają mu się w tyłek łupinki od słonecznika...

A Henryczek, mój kochany Henryczek też ostatnio zrobił się mizialski, za to ciągle kłóci się z Bogusiem o to, który z nich jest TYM NAJWAŻNIEJSZYM. Biją się o hamak, biją o kuwetę, o to kto pierwszy wychodzi z klatki (chociaż drzwiczki wielkie), biją się o wszystko... ::)

Batmanki coraz bardziej rozkochują mnie w sobie. Nie wiem, czy będę potrafiła je oddać. Są naprawdę cudowne i tak bardzo różne. Jeden z nich (roboczo nazwany Robin, żeby się nam nie myliły :) ) nadal ma do mnie ograniczone zaufanie, mojego TŻ akceptuje bezgranicznie, ale ze mną ma jakiś problem :( Staram się jak mogę, dwoję się i troję... mam nadzieję, że z czasem pokocha mnie tak samo mocno, jak ja jego.

Chłopcy są naprawdę przekochani. Powiem Wam, że mam ogromny problem ze spóźnianiem się do pracy przez to, że nie mogę oderwać się rano do klatki :D Kończą mi się pomału wymówki. Ale przynajmniej mam po co do domu wracać, mało rzeczy daje mi w życiu tyle szczęścia, co moje chłoputki.

Ależ przymarudziłam, zamiast zasypać Was zdjęciami ::) Przepraszam, ale nie mam porządnego aparatu i przez to mam ograniczone chęci do robienia fotek :( Jeśli ktoś byłby chętny na pyszne ciasto i wymizianie chłopaczków,a przy okazji posiada dobry aparat, to zapraszam :P

Tym, co wytrzymali do końca dziękuję za uwagę i do następnego ;)
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: gosja1 »

Ja tam lubię czytać i nie zawsze zdjęcia są najważniejsze :) Choć przyznam, że bardzo przyjemnie się ogląda.
A co do batmanków, to mówiłam, że tak będzie! ;) Sama nimi byłam zauroczona, choć urok pierwsze rzuciły na mnie moje krówki i w końcu uległam ::) Jestem słabym czlowiekiem... Dobrze, że mam małą klatkę.

Co do przegrzewania się silnika, to moja koleżanka miała metodę, że należy włączyć ogrzewanie w samochodzie na full i rzeczywiście wtedy temperatura u niej spadała. Co prawda w 30 st. upale bywało to uciążliwe... Szczególnie, gdy np. po dwóch stronach stanęły dwa tiry :P Był to samochód z funkcją sauny!
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Awatar użytkownika
wiewi
Posty: 909
Rejestracja: pn wrz 10, 2012 12:39 am
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: wiewi »

ssylvusia, no to miałaś dzień pełen adrenaliny, a raczej popołudnie ;)
A te batmanki to pewnie zostaną u Ciebie coś tak czuję ;)

I znajdź kogoś z tym aparatem nooo ;)
Edek,Maniek,Dean,Beam,Dełko
Obrazek
wątek
bazarek
za TM: Sammy[*]
Awatar użytkownika
ssylvusia
Posty: 983
Rejestracja: wt lis 14, 2006 10:02 am
Numer GG: 1989601
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: ssylvusia »

Gosiu, no właśnie my jeździliśmy przez jakiś czas z ogrzewaniem na maxa, nie było sensu go naprawiać bo mieliśmy służbowy, ale ten stoi teraz w warsztacie przez tydzień, więc trzeba było się przeprosić z naszym autkiem...

A dzisiaj, żeby było śmieszniej odbieraliśmy go od mechanika, który naprawiał nam wentylator... facet wystawił samochód za bramę, zostawił kluczyki koledze i pojechał do domu. Idziemy zadowoleni, że mamy sprawny samochód, wkładamy kluczyk do zamka i... dupa, kluczyk ani drgnie. Mechanik przez telefon nic zdziałać nie umiał, zarzekał się, że bez problemu samochód zamknął... Stoimy, myślimy, ja się wściekam, bo muszę do domu wracać, żeby Batmankowi dać antybiotyk.
Mój Artur próbuje przez bagażnik się do samochodu dostać, bo to jedyny zamek, który nie był połączony z centralnym. Kanapy niestety ani drgną. Potem próbowaliśmy szyby opuścić od zewnątrz, troszkę poszły, ale za mało. Ten nasz samochód jakby pancerny ::) Ludzie się na nas patrzą, czekałam tylko kiedy policja do nas przyjedzie :P
Po półtorej godziny kombinowania przyjechało assistance (przy okazji gorąco polecam, wykupujcie to przy ubezpieczeniu, bo nam już wiele razy się przydało ;) ). Facet wyjął sprzęt profesjonalnego włamywacza i w końcu otworzył nam auto.
Wiecie, jaką ulgę poczułam???


Wróciliśmy do domu, chłopcy BAAARDZO niezadowoleni, że tyle czasu nas nie ma i nie mogą z klatki wyjść. Przecież to skandal! Wybiegły na mnie wszystkie na raz, nie wiedziałam, gdzie mam uciekać :P

Idę teraz zrobić coś jeść, bo panowie ogłosili akcję protestacyjną i tłuką miską po klatce ;D
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: gosja1 »

Trzeba było im wytłumaczyć, że jak się zajmą mechanikowaniem, to może będzie z nich większy pożytek, a Wy wcześniej będziecie wracać z domu! :P
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
xiao-he
Posty: 3307
Rejestracja: śr gru 15, 2010 4:08 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: xiao-he »

ssylvusia pisze:(a mamusia prosiła - "Batmanku, nie łaź po parapecie, bo tam zimno", ale batmanek miał to w ogonie i się dochrumkał za swoje :P ).
Hahahahahaha ;D
Spółka z.o.o., czyli moje małe wafle :)
Ze mną: DTciaki
Za TM: Zając
[*] Królewna[*] Beza[*] PanBe[*] Szyszka[*] Nesca[*] Mocca[*] Szajba[*] Izzi[*] Inka[*] Fryga[*] Filifionka[*] Fistaszek[*] Florka[*] Archibald Ogryzek[*][/color][/i][/b]
Awatar użytkownika
ssylvusia
Posty: 983
Rejestracja: wt lis 14, 2006 10:02 am
Numer GG: 1989601
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: ssylvusia »

Ech, wykaraskaliśmy się z zapalenia oskrzeli, przypałętało się następne dziadostwo... U Robinka, Williama i Henrysia ujawniły się strupki, no i niestety... wstrętny, paskudny świerzbuch. Zabijcie mnie, ale nie mam pojęcia skąd to się mogło wziąć :( Jedyne, co mi przychodzi do głowy to żwirek, ale kupując Cat's Dreama miałam nadzieję, że nie ma w nim żadnego dziadostwa.

Całe towarzystwo dostało dzisiaj iwermektynę, zaraz się biorę za gruntowne porządki w klatce i okolicach.

Myślicie, że pies też mógł to podłapać? W sumie nie ma on bezpośredniego kontaktu ze szczurami i rzadko przebywa w naszym pokoju, ale kto wie, jak się wali to wszystko na raz z reguły :-\

W poniedziałek chyba i jego wezmę do weta, bo dzisiaj ostatnia kasa, jaką mieliśmy poszła na ogony :(
ObrazekObrazek
xxx
Posty: 823
Rejestracja: sob lut 11, 2006 6:31 pm
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: xxx »

Psiak nie zarazi się świerzbem ;) podobnie jak człowiek, jedynie grzybica może CZASEM być zaraźliwa dla innego gatunku.
Awatar użytkownika
ssylvusia
Posty: 983
Rejestracja: wt lis 14, 2006 10:02 am
Numer GG: 1989601
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: ssylvusia »

Dobrze wiedzieć, xxx dzięki za informację. Cieszę się chociaż z tego, że w miarę szybko zauważyliśmy, że coś się dzieje i mam nadzieję, że uporamy się z tym tak samo łatwo, jak z zapaleniem oskrzeli Batmanka :)
ObrazekObrazek
xxx
Posty: 823
Rejestracja: sob lut 11, 2006 6:31 pm
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: xxx »

Świerzb to prosta sprawa, tylko upierdliwa ;/ bo szorowanie/wyparzanie wszystkiego ;/ darowanie sobie wybiegów na terenie który ciężko potem ogarnąć ( np dywan, kanapa etc.) jeśli potrafisz robić zastrzyki podskórne to warto poprsić u weta o iver. i robić w domu, wtedy całe leczenie wychodzi tanio, a i ciury nie mają dodatkowego stresu jazdami do weta
Awatar użytkownika
ssylvusia
Posty: 983
Rejestracja: wt lis 14, 2006 10:02 am
Numer GG: 1989601
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: ssylvusia »

No z robieniem zastrzyków mogę mieć problem, także chyba to ich nie ominie :( Muszę poprosić następnym razem wetkę o jakieś szybkie przeszkolenie.
Zastanawiam się też, czy by ich na czas leczenia nie przełożyć do mniejszej klatki, bo codziennie szorowanie Toddy'ego nie uśmiecha mi się. Przynajmniej do drugiej dawki.
No i co mam zrobić z łóżkiem, na którym jednak spędzają najwięcej czasu na wybiegach? :'(
Masakra, nowa torba żwirku i taka niespodzianka na sam początek. To prawda, że pomaga przemrożenie go w zamrażalniku?
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: gosja1 »

http://www.zooplus.pl/shop/gady/pokarm_ ... icze/30764 ja pryskałam pokój czymś takim, jak były u nas wszoły. Gdzieś w komentarzach na zooplusie, a może w jakimś innym serwisie przeczytałam, że ktoś psa wyleczył ze świerzbowca tym środkiem...
W każdym razie u mnie wszoły nie wróciły. A mam naprawdę dużo zakamarków, których nie mogłam umyć, np. stary, krzywy parkiet.
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Awatar użytkownika
gosja1
Posty: 1809
Rejestracja: ndz sty 30, 2011 12:22 pm

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...

Post autor: gosja1 »

Aaa, co do łóżka, to jeszcze jest opcja, że możesz po prostu umyć jakimś środkiem do mycia np. dywanów, czy tapicerek. My tak umyliśmy dywan, dokładnie gąbką. Nie wiem, jaki czas rozprzestrzenia się świerzbowiec, ale przecież te jego larwy nie mają trwałości nie wiadomo jakiej, jeszcze jak się je zaleje detergentem...
Na pewno ze wszołami było łatwiej, bo mają większe larwy, ale pani weterynarz była optymistką. Tutaj wszyscy zalecali wyparzanie, mycie, wywalanie, a ona "w pokoju wystarczy odkurzyć, a hamaczki wyrzucić" :P a to w Animie na Żoliborzu, więc nie tak całkiem przypadkowy wet ;)
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”