http://szczury.org/viewtopic.php?f=171&t=38842
trochę wieści od nas
dziewuszki czują się lepiej, na pewno część objawów nasilał stres, bo gdy biorę je na ręce mam wrażenie ze jest gorzej, takie małe kłamczuszki.
Trzeba nad nimi popracować. Boją się. Kolezanka Rex moze być i Raxia, boi się mnie mniej. Chętnie je mi z ręki, zlizuje jedzonko. Druga koleżanka o sierści standard Czarna ma większe problemy choć i tak z dnia na dzien są postępy. Wywaliłam akcesoria z tej i tak maleńkiej klatki, nie mają wniej nic tylko dlatego że kilkanaście razy dziennie spędzam z nimi dłużsża chwilę oswajając je ze swoją obecnością. Gdy były w klatce różne pierdoły nie było to możliwe. Zatem Rexia co raz chętniej podchodzi do prętów w poszukiwaniu czegoś dobrego. Czarna juuuż powoli tez odchodzi od rogów kuwety, jednak gdy ma gorsze chwile kurczowo trzyma się prętów żeby czasem jej nie ruszać

Maluchy jedzą o wiele więcej niż moje dorosłe kobity

to raczej zwiastun czegoś dobrego
Rexia
Jak wrócę uż do siebie na święta dziewuszki będą miały większą klatkę, dam im już wtedy jakieś hamaki

może w piątek poszłabym z nimi tam u siebie do wetki, pytanie tylko jak ona je zbada... :/ tak ciężko utrzymać je w dłoniach
