oj, pozmieniało się wiele, wiele
przez przygotowania do świąt, wielkie porządki, gotowanie, szczuractwo musiało wytrzymać 2 dni bez wybiegów. pozwalaliśmy sobie jedynie na chwilowe mizianie w klatce i na kolankach. co baaardzo nie podobało się Czesi i pokazywała to na wiele sposobów..

przegryzę!

nie przegryzę? to się przecisnę!
w stadzie nudy. czasem mają miejsce jakieś kłótnie rodzinne...:

komandos dalej nie wychodzi ze swojego bunkru...

a jak już wyjdzie (albo raczej zostanie wyjęty), to chowa się pod szczurami, żeby tylko nikt go nie widział...

te beżowe fragmenty gdzieś pod innym szczuractwem, to nasz komandos.
Rubi w dalszym ciagu sufitowa kobita :

a tu zdjęcia klatkowe biednych, zamkniętych szczurów
a u Fluffka.. no Fluffkowi te łapki coraz bardziej słabną, musiałam mu klatkę już całkiem parterową zrobić, choć jeden taras zostawiłam, ale zamontowałam najniżej jak się dało, hamak też. dostał tez podkład higieniczny, bo siusia pod siebie (chociaż dzisiaj znalazłam ładne siusie w kuwetce - zdążył doczłapać

).
ma brudne uszka.. w środku, ale nie śmierdzi ropą, więc tak zastanawiam się, czy to nie przez te słabe tylne łapki? bo zdrowy szczur sobie nimi grzebie w uszkach i czyści, a Fluff nie ma jak..
mieszkanko Fluffka teraz prezentuje się tak, już całkiem dziadkowo :
a u stadka nic się nie zmienia.. no może tyle, że zawiesiłam im polarkowy tunel z myślą 'zeżrą to zeżrą, trudno i tak już zeżarły wszystko'
z trochę weselszych wieści, po nowym roku dołączy do nas chomikomopek, imieniem Mała Mi:
zdjęcie autorstwa Marty, u której chomiczka jest na DT.
z mysią tez gorzej. zrobiła jej się znowu gula, tym razem jakby od oka.. tak dobrze było, za dobrze.. wetka mówiła, że jak się ropień odnowi, to rokowanie będzie bardzo złe.
a tu jeszcze gula zrobiła się przy samym oczku (wczesniej była bardziej przy uchu), więc może już być po oku...
w czwartek mamy weta, teraz mała dostaje enro i metacam.
boję się, że będzie trzeba podjąć tę najgorszą decyzję..
wygląda tak :
