Stanza ma najprawdopodobniej guza przysadki. Ta niewiarygodna diagnoza, którą dr postawiła w niedzielę zdaje się potwierdzać ładną reakcją dziewczynki na galastop. W sumie ładną to nawet za słabe określenie – bo szczura, którą przez ostatni tydzień podtrzymywały przy życiu chyba tylko kroplówki – dziś zdzieliła z liścia siostrę, która przyszła „kuknąć” do jej spodeczka

Pojadła trochę zarodków, a później jeszcze przy wspólnym talerzu warzywek gotowanych na parze. Na wieczór convalescece (o którego istnieniu jak zwykle Unipaks mi przypomniała

) i jogurt z espumisanem też będzie, bo pod antybiotykiem i po głodzie jelita się nieprzyjemnie nagazowały.
Stanelek wciąż jeszcze chodzi w pałąk wygięta i lekko nastroszona, ale chodzi ! - wcześniej tylko do wody szła i z powrotem na hamak/do koszyka cieprieć ze zmrużonymi oczami... Jutro kolejna dawka, tym razem dostinexu, w który wyposażyła nas na szybko Starsza Pani (złota kobieta, której za asystę w ten długi zimowy dzień się nie wywdzięczę

). I mam nadzieję, że powoli, powolutku zwiększać się będzie Stanuszka pojemność żołądka, wespół z energią życiową. Bo wciąż sporo jeszcze do odrobienia jest.
Nienajlepsze wyszły wyniki krwi, enzymy wątrobowe mocno podwyższone. Startujemy z hepatiale, a jak aguta jeszcze trochę się podciągnie dostanie też do łupania ostropest - na zdrowie
Wiem, że diagnoza, której na imię przysadka nie jest powodem do radości, ale biorąc pod uwagę jak kompletną niewiadomą były objawy Stanzy i jak daleko od żywych ona sama już odtuptała, odetchnę z ulgą jeśli się potwierdzi...