Speedy'ego wróciłam do stada, i całość przeniosłam do pokoju mojego brata - obecnie tam nieprzebywającego. A wcześniej, podczas wybiegu w moim pokoju, gdzie stała klatka Speedy'ego, otworzyłam im drzwiczki do jego lokum. Sam mieszkaniec nie chciał wychodzić, ale każdego gościa (którzy zjawiali się pojedynczo bądź na raz, zależnie od charakteru - a więc Limfocyt i Wąglik osobno, kameralnie, Piksel i Mikrob tłumnie, jeśli ktoś tylko w klatce był

) wyiskał silnie, acz przyjaźnie

.
Teraz czuje się na tyle dobrze, że nawet na wybieg wyszedł!
Ale całe stado na enro. Limfocyt bardzo smarka, reszta w sumie nie, ale... otóż od początku samego borykam się z subkliniczną infekcją. Kto ją zawlókł - nie wiem, ale chłopcy chrumkają. Okresowo, czasem, nawrotowo. Dawałam oksy swego czasu, ale infekcja cichutko wracała. Nic poważnego, ot, chrumki czasem, bardziej chrapliwy oddech. Ale nic takiego. Ale Tygrysowa Arya też miała takie coś i... wyleczyło ją enro. Więc stwierdziłam, kurcze, źle to robię. Leczę jednego, tego, co chrumka, a tu całe stado należy.
A więc wszyscy dostają.
Najposłuszniejszy jest Piksel - nieco zdziwiony strzykawką włożoną do pyszczka, zamlaskał ze zdziwieniem. Najgorzej znosi to Wąglik - ale cóż, jak mogę go winić - on już to przechodził. I zawsze zdecydowanie najbardziej go to denerwowało...
A Speedy był tak grzeczny, że kiedy na egzamin do Wrocławia pojechałam, zostawiając chorego szczura i dziecko na dodatek mojej Mamie ukochanej, to podała mu bez najmniejszych problemów, z rozczuleniem zdając raport, jak to grzecznie przyjął - nawet nie wyrwał się na moment...
Niemniej witamina B, którą ze smakiem jadł, nie przechodzi! Zdziwiona, bo przecież mu smakowała, a tu szczur pluje, nie łyka, a potem bezczelnie wyciera się o moje dłonie i spodnie (wszystkie pary już mam żółtawo-pomarańczowe

), sprawiając, że witaminka jest wszędzie, tylko nie w szczurzym żołądeczku. Dziś stwierdziłam, dość drogi na skróty, nie będę chłopa zmuszać. Podałam na palcu i... wszystko grzecznie zjadł!
Ot, szczurza duma. Speedy nigdy nie lubił, jak robi się coś nie po jego myśli, a 0,5ml jakiegoś płynu, na siłę...? To nie antybiotyk, który - jak mus, to mus!