Chcąc niechcąc wpadliśmy w tryby szpitalne i te toczą się, skoro muszą...
Asche: digoxin rano; furosemid po południu; digoxin, prilium, hepatiale/ostropest, Q10 wieczorem; dositnex co trzy dni
U Aszeluny bez rewelacji, ale też nie jest gorzej. Dostała „wyższych” nóżek, czasami wybiera się na spacer, choć trzeba wyłapywać chwile, kiedy ma na to ochotę, bo nie zawsze jest to w czasie wybiegu dziewczyn. Na szczęście i z chłopcami (minus erotoman Biesu

) można Aszelka puścić, bo nic sobie nie robi z ich bezpośredniości.
Nie grymasi nad dostinexem, tylko czasami podnosi głowę znad spodka i ma minę jakby wyrzekała za niewidzialnymi złoczyńcami: „Spaskudzili mi moje nutri !...
.............. moje nutrisiulki.... mniamniamam...”
Gdybyż i Stanencji obiekcje ograniczały się do samych inwektyw. Stanek niestety wyczuwa dostinex we wszystkim i po dobroci za nic nie przełknie;/ Każde podanie strzykawką to zapasy, a i tak wciąż mam wrażenie, że więcej leku ląduje na mnie niż w jej gardzieli.
Na szczęscie miewa się nieźle – tak, że gdybym nie wiedziała, mogłabym powiedzieć, że jest zwykłym Stanuszkiem... Ponieważ wiem – wydaje mi się bardziej delikatna i krucha.
Cenna.
Stanza: hepatiale/ostropest codziennie; dostinex co trzy dni
Grenadyna... tak szczerzy mi się buzia jak na nią patrzę ! Najcudowniejsza niedźwiedzica polarna
Leń - ale carycy wolno
Ducha: prilium wieczorem, B-complex
Moira ukochała sobie gniazdo Biesiaka i jeśli tylko klatka jest otwarta i to co ma załatwi, na wypoczynek lokuje się tam. Potem jest zmiana warty i Bies mknie po prętach zanurzyć się w namaszczonym zapachem niewiasty polarze.
I tak się mijają biedni... Jak już pewne będzie, że wszystko dobrze z Moirą wykastruję ją - i może ? - może będzie miała z kim uganiać i wydatkować swoją młodzieńczą energię.
Bo z dziewczynami nie za bardzo

I nie dość, że w klatce wciąż odstaje od grupy, to i na wybiegu jest zupełnie samotna (dziewczyny już od jakiegoś czasu twierdzą, że skoro carycy "wolno", to i całemu cesarstwu

). Moirze nie przeszkadza to zbytnio, przecież od zarania taki wyglądał jej świat, ale ja, mając porównanie, wiem ile traci bez choćby jednej bratniej duszy do załatwiania szczurzych spraw
Moirena to druga pacjentka z piekła rodem. Jutro kończymy krople do oka, bo węgielek już ładny pełny, objęty czyściutkimi powiekami (na dolnej tylko widać małą bliznę, po rance która była przyczyną problemów).
Natomiast kłucie panny glizdy to prawdziwe utrapienie. Działam pół centymetrową igłą lecz i tak w strachu, że zrobię z glizdy kebab... W miejscu to nie ustoi, igłę już wbitą pięć razy wyrwie, na domiar ma dziwną cechę skóry, którą i Vlad posiada, że przy wbijaniu igła się zatyka i żeby wtłoczyć lek, trzeba najpierw przepchnąć „korek”
Kropelki douszne też nie wiem czy trafiają tam gdzie powinny, bo co Moirę dotknę samą końcówką zakraplacza, ta już się otrzepuje niczym komiksowy Pluto
Moira: gentamicin, tobrospot rano; gentamicin, borgal po południu; gentamicin, tobrospot, hepatiale/ostropest, dicoflor wieczorem
Humbak troszkę bardziej zacukrzony niż lubimy. Podejrzewam, że to sprawka kolby, którą szczupaki miały do dyspozycji w tygodniu, sucha kukurydza nie powinna być bardzo cukrogenna, ale trzeba przyznać, że Humbak poświęcał jej sporo uwagi...
Mimo tego Humbulumbu wygląda kwitnąco

Kibić ma szczupłą, ale mocną - idealną ! Iskrę i pazur niezmienne
(choć pazura mógłby sobie darować... )
Humbak: insulina, Q10, B-complex rano; Q10 po południu; insulina, hepatiale/ostropest, urinal wieczorem
Felek po jednym dniu wyciętym z życiorysu, następnego już nie pamiętał o utracie kilku gram nikomu niepotrzebnej tkanki
Felek: nic
i dla kronikarskiej precyzji
ol. - amotaks, klabax, anesteloc rano; rumianek po ranku; amotaks, klabax wieczorem; rumianek po wieczorze (vivat eradykacja !
)
Ale kto by tam podsumowywał to wszytsko
