![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
No i stało się... Z różnych względów Mysza miała być moją ostatnią - przynajmniej na najbliższy czas, ale tęsknota za większym życiem w klatce przeważyła... Mimo, że moja Mysza wydawała się całkiem ok po odejściu Ciotki, to jednak zaczęłam poszukiwania starszej szczurzycy lub kastrata. Nie udało się.
Więc dalej szukałam... szukałam... szukałam.... I nagle znalazłam! 2 "gó***" spod Łodzi.
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
Biedaczki były porzucone na klatce schodowej - matka z małymi... I to mnie rozmiękczyło. Nawet ich porządnego zdjęcia nie widziałam - jedyne, co wiedziałam to że to husky, a haskulców nigdy nie miałam.
No i stało się!
I tak to do mojej ukochanej Myszy w niedzielę wieczór...
...przyjechały Sindy (matka - ok 6mc)...
.... i Brooklin (4mc)...
A razem z nimi bracia maleńkiej i synowie Sindy. Chłopaki spędziły u mnie na tymczasie noc, by w pn po południu wyruszyć w dalszą trasę do Zielonej Góry. Panowie byli niezwykle zestrachani i przywitali mnie duuużą ilością stres-kup.
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
Ale w klatce, którą specjalnie dla nich pożyczyłam poczuli się już jak ryba w wodzie. No i apetyt mieli przeogromniasty.
Jak tylko panowie trafili do klatki zajęłam się dziewczynami. Najpierw dałam im odpocząć po długiej podróży i nieco poznać nowe miejsce. Jak tylko dziewczynki odsapnęły, zjadły i zapoznały się ze mną i mężem przyszedł czas na poznanie Myszy.
Niestety nie było miłości od pierwszego wejrzenia, ale strasznej masakry też nie było. Powiedziałabym, że pierwsze spotkanie przebiegło pozytywnie. Dopiero 2 dnia pojawiła się sprzeczka, foch i stres-kupa.
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
A mała to udawała, że wcale jej tam nie ma.
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Później trafiły razem do wyszorowanej wybiegówki, by tam kontynuować zapoznawanie się. Myślałam, by zostawić je ze sobą na noc, ale po 3 w nocy wymiękłam i odłożyłam kolejny etap na dzień następny (i tak w pracy wyglądałam jak zombi). 3 dnia zdecydowałam się na olejek waniliowy. Ich zdziwieni było bezcenne
![Shocked :o](./images/smilies/shocked.gif)
. Po wolnym wybiegu - znów zamknięcie w wybiegówce i tym razem wspólna noc - w moim zasięgu. Było przyzwoicie - dopiero rano zaczęły się trochę dominować - tzn. tylko najstarsze, bo mała to już dawno powiedziała że do rządów się nie pcha.
A po wspólnej nocy w małej klatce - kolejnego dnia zdecydowałam się na spotkanie w klatce docelowej, nie w pełni wyposażonej - zdziwienie Myszy... bezcenne... Szukała tego, czego się zapewne spodziewała tam zastać. Nowe lokatorki mega zainteresowane nowym otoczeniem - wszystkiego próbowały - kolba, wapienko, hamaczki...
No i wszystko wydaje się być na dobrej drodze.
Czekam jeszcze na wspólne iskanie i wtedy będę w 100% zadowolona.
Na razie są razem, ale i tak Mysza jeszcze się nie zakochała w nowych kobitkach i sama przesiaduje w hamaku, choć zdarza się jej położyć też koło nowych - choć to raczej jak one się koło niej położą.
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)