Byliśmy dziś w Medicavecie z trzema chłopakami:
- Klusek - zdjęcie szwów
- Trzpiot - kontrola zębów
- Czmyś - kontrola serca, bo podejrzanie boczki zaczęły mu latać
Z pozytywnych wieści - Klusek pięknie się zagoił, z radością pożegnał abażur i non stop się myje, szczęśliwy

Porfiryna z nosa znikła, błysk w oczkach znów zagościł, oby wraz z brakiem jajek nadszedł wymarzony spokój.
Trzpiot wygląda biednie. Podkreślam słowo "wygląda". Jest chudy, co najbardziej rzuca się w oczy. Natomiast śmiga jak szalony mimo problemów z chodzeniem. Radzi sobie, ma apetyt. Dr Kasię zaniepokoił jednak jego mocz i zapach, więc pobraliśmy dziś krew do badania nerek dla pewności. Zęby są w porządku, nic nie przerosło, mimo że od jakiegoś czasu je tylko miękkie żarcie. Niestety lepiej już z nim nie będzie, ale cieszy mnie jego wola życia, jego determinacja by mimo wszystko chodzić, a nie leżeć bezradnie plackiem. Nie wykazuje oznak bólu. Cieszy się na widok człowieka, jest szczęśliwy, gdy opiekuje się nim brat. Wygraliśmy już z przysadką 7,5 tygodnia. I wygramy tak czy siak, bo walczymy
Czmyś... Czmyszek ma problemy z sercem. Będzie dostawał prilium i furosemid

Gdyby nie te latające boczki, nic bym nie zauważyła. Czmyszek normalnie je, wspina się, nawet się gania z innymi szczurami na wybiegach. Jego zachowanie w ogóle się nie zmieniło. Mam więc nadzieję, że zauważyliśmy problem wcześnie i leczenie przyniesie skutek. Ale zasmuciło mnie to - mój Czmyś, który nigdy nie chorował...
Ale 2 lata i 5 miesięcy bez chorób to i tak wielkie osiągnięcie jak na szczura ze sklepu. A chore serce póki co mu nie przeszkadza i nie będziemy tego traktować jak wyrok. Bo nie
Tak więc, jak to było? Aha, już mam - SZCZURY.