Troszke Jak Przeznaczenie...
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Troszke Jak Przeznaczenie...
kiedy wracalam z dzialki, gdzie pochowalam moje maluszki, odruchowo wlasciwie weszlam do sklepu zoologicznego... wpadlo mi do glowy, ze zapytam, czy jest jakas szansa na szczurki w najblizyszym czasie... co prawda chodze tam od lat i nigdy szczurow nie bylo, ale moze wierzylam w jakis cud... i zaiste, cod sie stal... pierwasza rzecza jaka zauwazylam po przekroszeniu progu bylo nowe akwerium pelne trocin, sianka i malenkich kuleczek z rozowiutkimi ogonkami... duzy napis 'promocja! tylko 6 zlotych!'... to bylo jak przeznaczenie... kleczalam przed tym akwarium calkiem oslupiala i glaskalam pancem zimna szybke, ze ktora spala jakas kruszynka... przeszlo mi przez mysl, ze moze chce sie pocieszyc... ale to nie to... smutek, a w kazdym razie jego wiekszosc, pochowalam razem ze skavenem i malym diego... ja po prostu chcialam dac dom tym smiesznym malym zwierzatkom...
i tak sa u mnie... dwaj sliczni mezczyzni... diabel, czarny potworek z eleganckimi bialymi skarpeteczkami, biala latka na brzuszku i rozowa polowka ogonka i jego jeszcze bezimienny piaskowo-zlocisty brat o czerwonych oczkach... sa dokladnie takie, jakie male szczurki powinny byc... a jaki maly diego nie byl z powodu swojej choroby... ruchliwe, ciekawskie, odwazne, strasznie zarloczne... ciesze sie z nich bardzo... moich ogonkow, ktore opuscily mnie wczoraj, nie zastapia mi, ale z pewnoscia dadza mi cos innego... rownie wspanialego, a kto wie, moze nawet lepszego...
zastanawialam sie, czy skaven i diego mogliby miec cos przeciwko tym kruszynkom... czy to w porzadku z mojej strony... ale tak, to jest w porzadku... nawet jesli moje myszki pokonalyby swoje choroby i przezyly, z radoscia przyjelyby nowe towarzystwo...
i tak sa u mnie... dwaj sliczni mezczyzni... diabel, czarny potworek z eleganckimi bialymi skarpeteczkami, biala latka na brzuszku i rozowa polowka ogonka i jego jeszcze bezimienny piaskowo-zlocisty brat o czerwonych oczkach... sa dokladnie takie, jakie male szczurki powinny byc... a jaki maly diego nie byl z powodu swojej choroby... ruchliwe, ciekawskie, odwazne, strasznie zarloczne... ciesze sie z nich bardzo... moich ogonkow, ktore opuscily mnie wczoraj, nie zastapia mi, ale z pewnoscia dadza mi cos innego... rownie wspanialego, a kto wie, moze nawet lepszego...
zastanawialam sie, czy skaven i diego mogliby miec cos przeciwko tym kruszynkom... czy to w porzadku z mojej strony... ale tak, to jest w porzadku... nawet jesli moje myszki pokonalyby swoje choroby i przezyly, z radoscia przyjelyby nowe towarzystwo...
Troszke Jak Przeznaczenie...
Koniecznie wydezynfekuj klatkę domestosem lub mam nadzieję, że to zrobiłaś. Trzeba też umyć wszystkie miejsca (wydezynfekować) w których bywały szczury od czasu pojawienia się nowego malucha w domku. Jeśli był to wirus - na 99% przejdzie na nowe szczury... jesli jeszcze tego nei zrobiłaś - zrób jak najszybciej a małym podawaj witaminki, duuuużo witaminek i jeśli masz - echinaceę na wzmocnienie odporności...
Btw cieszę się razem z Tobą ale nie chciałabym a tym bardziej pewnie i Ty byś nie chciała, by cokolwiek się stało.
Btw cieszę się razem z Tobą ale nie chciałabym a tym bardziej pewnie i Ty byś nie chciała, by cokolwiek się stało.
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Troszke Jak Przeznaczenie...
nie bardzo wiem, jak sie do tego zabrac... kuwete starej klatki zdezynfekowalam domestosem i sparzylam wrzatkiem... na razie nie postawilam gornej czesci klatki, bo nie wiem, czy samo zalanie wrzatkiem zabije wirusy... kaltka ma duzo drewnianych czesci i boje sie zlac je domestosem, bo moze nie wyplukac sie do konca i zatruc maluszki...
poza tym pojecia nie mam, jak zdezynfekowac chocby kanape... moje ubrania moge wyprac, koce i szmatki tez, ale przeciez te wirusy moga byc wszedzie... ile wlasciwie wirusy moga sie utrzymac w domu? diego byl u mnie bardzo krotko i bardzo niewiele miejsc zwiedzil... moze po prostu da sie przeczekac?
poza tym pojecia nie mam, jak zdezynfekowac chocby kanape... moje ubrania moge wyprac, koce i szmatki tez, ale przeciez te wirusy moga byc wszedzie... ile wlasciwie wirusy moga sie utrzymac w domu? diego byl u mnie bardzo krotko i bardzo niewiele miejsc zwiedzil... moze po prostu da sie przeczekac?
Troszke Jak Przeznaczenie...
Wirus utrzymuje się około pół roku i do roku nie jest zalecane branie nowego zwierzaka... kanapę obawiam się można jedynie wyprać A co do klatki - nie martw się o części drewniane - na szybkiego wyszoruj szczoteczką, na którą wcześniej wylałaś domestos i spłucz, ja tak robiłam a jesli chodzi o domek - nie ryzykuj, wyrzuć stary i kup nowy, to koszt od 5 do 20 zł a być może zart życia szczurków (ja powywlałam wszystkie drewnioane, dlatego nei lubie drewna w klatce). Z tego co wiem jest specjalny spray do decynfekcji pomieszczeń, można spryskać całe mieszkanie i meble ale nie wiem gdzie go można dostać i ile kosztuje, może popytaj w miejsach publicznych - weterynarza na przykład.
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Troszke Jak Przeznaczenie...
oki... zobaczymy... maly wlasciwie tylko w klatce bywal i na poscieli, wiec nie powinno byc tak zle... domek byl z tektóry, wiec po prostu go wyrzucilam... reszte wyposarzenia wymylam we wrzatku... klatke zaraz wyszoruje jeszcze raz dokladnie...
i mam nadzieje, ze to jednak nie byl wirus...
nad braniem malych tez myslalam pod tym katem, ale tak czy siak za tydzien trafiaja do mnie dwie lub cztery dziewczynki-szczurzynki (raczej nieodwolalnie), wiec postawilam wszystko na jedna karte... obym nie musiala pluc sobie w brode...
i mam nadzieje, ze to jednak nie byl wirus...
nad braniem malych tez myslalam pod tym katem, ale tak czy siak za tydzien trafiaja do mnie dwie lub cztery dziewczynki-szczurzynki (raczej nieodwolalnie), wiec postawilam wszystko na jedna karte... obym nie musiala pluc sobie w brode...
Troszke Jak Przeznaczenie...
czy ten wirus ktory mialas nzywa sie jakos
pan(cos tam)
tez sie z nim spotkalam
taka kucharka wziela kota ze schroniska i ona wlasnie to miala... i slyszlam ze tych zarazkow starsznie trudno sie pozbyc bo moga nawet byc w szparkach od podlogi
ale teraz sie bardzo zaciekawilam ta choroba
na czym ona polega??
krwiopijka mam nadzeje ze twoim szczurzatkam nic sie nie stanie
pan(cos tam)
tez sie z nim spotkalam
taka kucharka wziela kota ze schroniska i ona wlasnie to miala... i slyszlam ze tych zarazkow starsznie trudno sie pozbyc bo moga nawet byc w szparkach od podlogi
ale teraz sie bardzo zaciekawilam ta choroba
na czym ona polega??
krwiopijka mam nadzeje ze twoim szczurzatkam nic sie nie stanie
Troszke Jak Przeznaczenie...
nie wiadomo, czy choroba mojego okruszka spowodowana byla wirusem... wlasciwie tylko laboraroryjnie daloby sie to ustalic, a mnie po prostu takie wyjscie sie nie oplaca... lepiej jest zalozyc najgorsze i zdezynfekowac caly dom...
dzieki bogom, ze nie chcieli ode mnie ani grosza za nieudane leczenie malego diego... mialam pieniadze na srodek dezynfekujacy... nazywa sie virkon... musialam zrobic roztwor 1% i rozpylic go w wszedzie, gdzie tylko wirusy mogly sie dostac... czyli praktycznie w calym mieszkaniu... srodek jest podobno nieszkodliwy dla zwierzat, wiec moglam rozpylac go nawet w poblizu malych... na wszelki wypadek jednak pojdziemy wszyscy do innego pokoju ogladac filmy, a u mnie niech sie troche wywietrzy...
diabelki sa zdrowe i radosne, wiec na razie wszystko jest w porzadku... i oby tak pozostalo...
dzieki bogom, ze nie chcieli ode mnie ani grosza za nieudane leczenie malego diego... mialam pieniadze na srodek dezynfekujacy... nazywa sie virkon... musialam zrobic roztwor 1% i rozpylic go w wszedzie, gdzie tylko wirusy mogly sie dostac... czyli praktycznie w calym mieszkaniu... srodek jest podobno nieszkodliwy dla zwierzat, wiec moglam rozpylac go nawet w poblizu malych... na wszelki wypadek jednak pojdziemy wszyscy do innego pokoju ogladac filmy, a u mnie niech sie troche wywietrzy...
diabelki sa zdrowe i radosne, wiec na razie wszystko jest w porzadku... i oby tak pozostalo...
Troszke Jak Przeznaczenie...
Ja i Pan J. życzymy Ci, aby maluszki pozostały zdrowe i radosne jak najdłużej. Na pewno wszystko będzie w porządku!
Nie zapomnij pochwalić się zdjęciami, jak pstrykniesz jakieś maluszkom
Nie zapomnij pochwalić się zdjęciami, jak pstrykniesz jakieś maluszkom
Troszke Jak Przeznaczenie...
a wlasnie - czy twoj avatar to zdjecie pana j.? bo jesli tak, to jeden z moich diablow ma identyczny pyszczek (bo pan j. jest kapturkiem, prawda?)... jak nazywa sie to umaszczenie? moj jest caly taki... tylko brzuszek ma jasniutki...
zdjecia wrzuce jakies, jak tylko moi drodzy rodziciele wroca ze slowacji i aparat mi oddadza...
zdjecia wrzuce jakies, jak tylko moi drodzy rodziciele wroca ze slowacji i aparat mi oddadza...