Czarna i Dama są u mnie od poniedziałku (8 kwietnia). Kupiłam je w zoologu, ale wiem, że następne szczury na pewno adoptuję.
Są to moje pierwsze szczury. Mają około miesiąca, tak na moje niewprawione oko.
Dama:
![Obrazek](http://img138.imageshack.us/img138/1869/damaza.jpg)
Czarny kapturek, jak widać ;] Na początku była bardzo przestraszona, jeszcze nie udało mi się jej z tego lęku wyleczyć. Ucieka przed dłonią, jeśli widzi, że chcę ją podnieść, bardzo łatwo ją wystraszyć. Wczoraj uciekła mi z klatki, na szczęście dość szybko została schwytana.
Czarna:
![Obrazek](http://img13.imageshack.us/img13/3486/czarnayv.jpg)
Dumbo. Wbrew pozorom nie jest cała czarna, brzuszek ma biały. Odważniejsza od Damy, łapię ją bez większych problemów, siedzi spokojnie na rękach, chyba, że przyjdzie jej ochota na zwiedzanie.
Stosuję z nimi metodę oswajania "na siłę". Wyciągam je z klatki, wkładam do "szczurzego" sweterka i siedzą tak, nieraz po kilka godzin. Zazwyczaj śpią, czasem wspinają się i węszą dookoła, myją, drapią, bawią się, liżą i podgryzają moją dłoń. Przy iskaniu muszę uważać na Damę - postawiła sobie za punkt honoru obgryzienie mi paznokci ;P
Od wczoraj Czarna kicha coraz mocniej, kiedy węszy, słychać takie świszczenie, dzisiaj zauważyłam na jej nosku porfirynę. Obie szczurki drapią się, w związku z tym wybieram się do weterynarza. Mam nadzieję, że to nic poważnego. I że złapię doktora Piaseckiego.
Na razie mieszkają w małej klatce, takiej dla chomika, bo do sklepu poszłam właśnie po chomika. Szukam im dużej, składanej klatki, jeśli nie znajdę jej we Wrocławiu, zamówię przez internet. A chyba nie znajdę, bo kilka sklepów już obeszłam, w jednym nawet nie wiedzieli, co to klatka składana.