Trochę zwlekałam z łączeniem, za co się obwiniam. Na początku bałam się ryzykować, jak chłopcy byli mali, jednak trauma po Biscuicie nie mijała. W dodatku Kavi lekko puszył się na zapach młodych. Potem doszedł kompletny brak czasu, wyjazdy, nie chciałam niczego robić po łebkach. W końcu dzisiaj miałam chwilę, żeby na spokojnie posiedzieć z gryzakami podczas łączenia i kontynuować w kolejnych dniach.
Co do małych gryzaków - takie małe już nie są

Niedawno skończyły 2 miesiące, to już wielkie chłopy są! Tytus waży 225, a Festus 250 gram. Trochę z nich boidupy, ale lubią obecność człowieka. Tytus ma motor w tyłku i bywa odważniejszy od brata, jednak nie lubi brania na ręce i wierci się. Festus to taka kluska, lubi być głaskany, dotykany, zabawiany, lepiej też znosi przenoszenie w dłoniach.
Kavi ma się dobrze, waga trzyma się mniej więcej na stałym poziomie - obecnie 470 gram. Tylne łapki jednak wysiadają, widać, że mięśnie zanikają i skóra wisi na udach, jednak podczas wybiegu łazi jak głupi.
Dzisiaj wsadziłam wszystkich do wanny i cierpliwie obserwowałam. Małe zakochały się w Kavim, szczególnie Tytus jak głupi latał za nim, podstawiał mu się pod łepek, opierał bokiem, właził na niego, przytulał się każdej strony. Festus trochę mniej, jakby był niezadowolony, że doszedł jeszcze jeden szczur, w dodatku większy od niego

Także było sielankowo, choć Kavi na razie jest dla mnie zagadką, choć na pewno nie żywi agresji. Podczas łączenia w wannie zawsze jest zbyt zestresowany, dzisiaj również tylko się kulił, mył, piszczał i kombinował jak zwiać. Mało co reagował na zaczepki maluchów, jednak gdy Tytus się do niego przytulał, to się uspokajał i razem sobie leżeli, zgrzytali zębami i pulsowali oczami. Zobaczymy, co wyniknie z tego dalej
