Tak, Moiren już na pełnych obrotach (czy kiedyś nie była ?

), ale samiuteńka w rajdach po pokoju
Tak się cieszy jak któraś z dziewczyn też zechce wychylić coś więcej niż tylko czubek nosa z klatki... Tyle, że patentowane nie chcą ! Ganianie, czochranie pozostaje jej z moją ręką, i choć tym nie gardzi, to mi przykro że nie ma szczurzej towarzyszki w swoim wieku. Chodziły mi po głowie szalone myśli, ale wiem że nie mogę - ze względu na stan nóżek Grenadyny (która pomału pomału będzie już też wymagała zmiany lokum;/) i po części przysadkowy status Stanzy, do dziewczyn dołączać już nikogo nie mogę ;(
Zaś mrzonki o połączeniu Moiry z chłopcami padły po tym jak pokazałam jej, z bezpiecznej wydawało się odległości, Humbaka – dzikie wskoczyło mi na grzbiet dłoni, którą ich odgradzałam, i wczepione wbijało się przez kilka sekund jak dzięcioł – przez skórę, przez chrząstki - ciuk ciuk ciuk... Przecie chłopców nie dam na gwarantowane pożarcie !
(inna sprawa, że Biesiak od pewnego już czasu regularnie konsumowany jest...)
Pozostaje Moirze moje towarzystwo w zabawach. Że wdzięcznym szczurkiem jest nie żywi żalu, ale wiem że mogłoby być jej lepiej
Stanza na bromergonie nie różni się od tej na dostinexe. I tak, nadal nie ma problemu z podawaniem, najczęściej w zarodkach albo w musli holle

Trudniej już jest z karsivanem Grenadyny, widać jak Ducha miele sceptycznie jęzorkiem, nigdy nie jestem pewna czy zje do końca porcję ;/ Arthrofs też najsmaczniejszy nie jest...
Ducha nigdy nie chorowała, kiedy raz miała katar, pomógł jej betaglukan (to chyba jedyny odnotowany w szczupakowie przypadek kiedy betaglukan na coś pomógł

, więc może to i nie on, a samo jej przeszło..), tylko teraz te nóżki biedne... Dojdzie jeszcze gdzie potrzebuje, i po pochylniach, i po prętach do hamaka, jest w stanie sama się umyć, ale widać, że jej ciężko

Coraz to zerkam na jej stopy czy nie robią się pęcherze, czy nic się nie dzieje od strony dróg moczowych, które suną po klatkowych nie zawsze czystością lśniących parkietach. Obawiam się, że w niezadługim czasie będzie jej trzeba zorganizować przestrzeń wyłącznie poziomą, o ile już nie powinnam... Tylko jak jej zabrać rodzinę czy chociaż jej część, i jak ewentualną drugą część skazać na przedwczesną jednopoziomowość
Póki co rezyduje najchętniej w koszyku, gdzie czuwa nad nią Horpyna, czasami inne, gdzie i ja przynoszę jej różne małe pocieszenia oraz głaski, które - jak to Ducha - przyjmuje ze zmrużonymi oczami, czekając na okazję do odgryzienia się

Ale nie są to już takie dziaby żeby ugryźć, raczej taki duchowy tik: dobrze mi dobrze – a co mi to po karku lata ? - hap ! - ale w sumie dobrze mi dobrze...
Moja
Trochę zieloności bo wiosenkę w końcu ładną mamy
Hugonek
Humbak i fiołki

porwał białego
Humbak i obcy
Trochę wcześniejsze
i jeszcze wcześniejsze
o chłopcach następnym razem...