Była sobie góra słodyczy:
Wróciłam wczoraj wcześniej z zamiarem złapania siuśków Humbaka do rutynowej kontroli. Gwiazda ściągnięta ze śpiku, zapudełkowana i czekamy. Rano na okoliczność zostawiłam go z truskawką ,więc liczyłam, że szybko zbiorę plony. Ale widać truskawka „wyszła wcześniej”, więc pozostało mi uzbroić się w cierpliwość. Nieszczególnie obudzone Humbaczydło najpierw kilka minut łapało kontakt z rzeczywistością, potem zaczęło się po głowie drapać i wzrokiem toczyć „co ja tutaj robię?..”
„Hmm, na wszelki wypadek się umyję”...
I się zaczęło ! uszy, pyszczek, wąsiki, pyszczek dokładniej... jedna łapka, druga łapka, jedna druga stopa, uda oraz wszelkie inne cenne części ciała... Humbak lubi przy okazji ablucji wydepilować się też tu i ówdzie

Całą dezynfekcję szlag trafił
Ale przyznać trzeba, że obserwowanie poczynań szczura po drugiej stronie matowej ściany pudłka, jak wykonuje te wszystkie czynności w zwolnionym-zaspanym tempie, na dobrą chwilę mnie zahipnotyzowało
Wyjmowałam go raz i drugi, żeby przetrzeć wodą utlenioną pudełko, aż po dobrych 20 minutach i Humbulumbu zrobionym na błysk - doczekałam się upragnionej kałuży !
Tylko że... białka trochę wyszło;( Wizyta w pulsvecie zarezerwowana na przyszłą niedzielę okazuje się jak znalazł.
Osłaniamy serce, układ moczowy, wątrobę, trzeba będzie pewnie i nad nerkami parasol rozpostrzeć
Ostatnio zresztą chodziło mi po głowie żeby sprawdzić, bo dziwna rzecz – albo producent lepiej wyostrzył ostatnio kupioną partię strzykawek, albo Humbaka skóra zmieniła gęstość – wchodzą w niego jak w masełko. Żadne z nas się na to nie skarży oczywiście... byle nie przysło nam za to zapłacić w innym miejscu ;/
Siuśkowe tematy niezmiernie u nas ostatnio popularne.
Młodzi chłopcy są już (dopiero ?) na półmetku swojej terapii i miejmy nadzieję, że tym razem ich prywante hodowle enterokoków zbliżają się definitywnego końca (aczkolwiek jeśli nadal nie widzi się nic zdrożnego w bobczeniu na własny hamak, może być różnie...).
Biechu skończył antybiotyk do oczu, wciąż jednak chodzę za nim ze sztucznymi łzami (bardzo chybiony pomysł zastosowania ich w formie żelu, kropleka płynu łatwiej do oka wpada, żel zawsze zatrzymuje mi się na zatrzaśniętych powiekach i zawsze muszę go dopychać palcem

). Mam nadzieję, że na kontroli zostanie nam obojgu odpuszczone...
Na koniec Bucha działa:
Drugi zdeterminowany w rodzinie
