Wczoraj nic złego się nie działo, pobiegała ze stadkiem, tradycyjnie spadła z kaloryfera, czyli wszystkie obowiązkowe punkty wieczoru odhaczone.
Za to mój mąż zyskał wczoraj +100 za opanowanie. Witał się ze szczurami i tonem całkiem konwersacyjnym zapytał:
- A Maurycy czemu taki zakrwawiony?
- Truskawki jadł.

O ścianie w sypialni upstrzonej truskawkowym ostrzałem z wywalonej miski, pod którym poległ także Mauryś, powiem mu kiedy indziej. +100 do opanowania mu się przyda.
