Wszyscy leżymy jak zdechlaki i chłodzimy się, jak możemy. Czekając na burzę, która nieco oczyści powietrze i ochłodzi nas wszystkich.
Szczury nie kochają wody, niestety. Nie nasze.
Kapturissimo śpią na półkach. Za tydzień z kawałkiem skończą 1,5 roku.
Węgiel żyje w ściółce, bo tam zimniej. Herman leży w pozie zdechlaczka, obok niego wierny kumpel Adolf, który nigdy się od niego na długo nie oddala. Adolf zwiedza mieszkanie. Ostatnio zawędrował do kuchni, gdzie żaden szczur nie postawił wcześniej swej łapki. Herman obgryza nam kaloryfery.
Ulli i Marquand obok siebie śpią, zwinięci w kulki. Dwa masywne szczurzyska z przeszłością.
O dziwo, tylko Ulli próbuje dziabać. Dziabie rękawicę, nie z agresji. Nie podchodzi i nie gryzie "a idź sobie". Ciekawość połączona ze strachem - tak to interpretuję. Widzi już, że ręka karmi i mizia, ale i tak musi sobie zębami złapać parę razy. Marquand nie gryzie. Można go wziąć i pomiziać, chociaż niedługo, bo najbezpieczniej czuje się w klatce. Ma cudne znaczenie na brzuszku (takie podłużne - irish?) i minę jak Węgiel, kiedy się go tuliło na początku: takie zdziwienie, że człowiek w ogóle może chcieć głaskać szczura
Po ponad 2 tygodniach u nas są pełnoprawnymi hamakowcami i sputnikowcami

Na początku tylko w ściółce siedzieli. Teraz potrafią się we dwóch do sputnika wcisnąć (a są potężni).
No i mój mąż powiedział przed chwilą do nich "jesteście kochani, nie oddamy was już"
Tak to u nas spokojnie - sennie - upalnie - szczurzo jest
