 Niektórzy w ogóle nie wierzyli, że przeżyjesz.
 Niektórzy w ogóle nie wierzyli, że przeżyjesz. 
 
A ty żyłeś, zdrowiałeś, rosłeś
 Specjalnie dla ciebie przygarnęłam Zaraza, żebyś miał męskie towarzystwo. Po kastracji obaj dołączyliście do stadka dziewczyn. Przez całe życie miałeś problemy z płucami, przetestowałeś chyba wszystkie możliwe antybiotyki, a mimo tego zawsze można cię było znaleźć po odgłosach chrumkania.
 Specjalnie dla ciebie przygarnęłam Zaraza, żebyś miał męskie towarzystwo. Po kastracji obaj dołączyliście do stadka dziewczyn. Przez całe życie miałeś problemy z płucami, przetestowałeś chyba wszystkie możliwe antybiotyki, a mimo tego zawsze można cię było znaleźć po odgłosach chrumkania.Bo często trzeba cię było szukać :-P Jak przystało na dzika, chowałeś się zawsze w jakichś dziurach, długo nie umiałam cię złapać z powrotem do klatki, musiałam czekać, aż łaskawie sam wrócisz. Oj, miałeś charakterek. Dziur w palcach nie zliczę. Nie można cię było do niczego zmuszać, trzeba było podchodzić z szacunkiem. Żadnego kładzenia na plecy. Dwa razy w dwóch różnych lecznicach próbowałam zrobić ci RTG, raz pogryzłeś mnie, drugi raz - lekarza.
Jakoś nawet nie zauważyłam, kiedy się oswoiłeś. Mogłam wyciągać cię z domku, podnosić i wkładać do klatki, nawet robić zastrzyki bez owijania cię całego ręcznikiem. Leki z palca zlizywałeś delikatniej, niż oswojone hodowlane szczury-żarłoki
 
 W stadzie zawsze byłeś outsiderem. Widać było, że jest ci potrzebne, często spaliście przytuleni, ale równie często wdawałeś się w bójki. Hierarchia cię nie obchodziła, nie pchałeś się na szczyt i nigdy nie byłeś wysoko, ale nie dałeś sobie wejść na głowę. Nigdy nie widziałam cię leżącego na plecach, nawet na starość zachowałeś swoją wyjątkową, dzikusową sprawność i spryt.
Żyłeś tak długo, jak na twój stan płuc. Nasza pani doktor stwierdziła, że jesteś "szczur-cud"
 Po 2 latach i 4 miesiącach się poddałeś, zasnąłeś nagle. Słuszna decyzja, wystarczy tych leków i duszności. Leć tam, gdzie nic nie boli.
 Po 2 latach i 4 miesiącach się poddałeś, zasnąłeś nagle. Słuszna decyzja, wystarczy tych leków i duszności. Leć tam, gdzie nic nie boli.




 przykro mi, smeg...
 przykro mi, smeg...