To było tak: W ubiegłym tygodniu zauważyłem, że pojawiła się jej pod ogonem koło pupy taka spora gulka. Zdenerwowałem się że to jakiś guz, ale jak pojechałem wczoraj do weta, to on ją pooglądał i stwierdził, że najprawdopodobniej ona jest obojnakiem (!), a to jest jedno jądro. Zaproponował mi zabieg sterylizacji, taki jak się robi szczurkom samcom, czyli usunięcie tego jądra, bo może się to rozwijać w różne stany patologiczne. Zabieg odbył się dzisiaj pod wieczór (przy okazji okazało się, że ma przepuklinę), Czarna dobrze zniosła narkozę, ładnie się obudziła i jak ją przywiozłem do domu to wszystko było OK, podsypiała sobie, trochę się kręciła. Po pewnym czasie patrzę, a ona chyba nie oddycha. Pojechałem szybko znów do weta i on powiedział, że to wskazuje na prawdopodobną wadę serca ze względu na te anomalie obojnacze. Smutno mi jak cholera, płaczę, tym bardziej że dwa tygodnie temu odeszła też nasza myszka. Pokochaliśmy wszyscy te zwierzaczki a tu takie coś.
