przeprowadzka i...kłopoty

Archiwum na ważne stare tematy

Moderator: Junior Moderator

Awatar użytkownika
karolaina
Posty: 74
Rejestracja: czw lip 26, 2012 4:38 pm
Lokalizacja: mazowieckie
Kontakt:

przeprowadzka i...kłopoty

Post autor: karolaina »

witam,
od roku jestem posiadaczką dwóch szczurek, które normalnie mieszkają ze mną i moim psem,jednak postanowiłam zrobić im i sobie wakacje i jakiś czas spędzić u rodziców. mój pokój jest minimalistycznie urządzony - mało mebli i brak takich, spod których szczurasków bym nie wyciągnęła, no i jak się uprę to wszystkie kable da się pochować, także do zjedzenia jest tylko łóżko:) więc klatka otwarta non-stop:)
w domu również są 3 psy(w tym jeden, którego znają) i 3 koty, ale wszystkie nie mają wstępu do mojego pokoju i kontakt ze szczurkami miały tylko przy przyjeździe - powąchały sobie koszyk.
podróż pociągiem szczuraki zniosły dość dobrze - było kilka bobków, ale nie jakoś strasznie dużo. problem zaczął się później, bo szczurki siedziały przerażone w koszyku i kompletnie nie chciały wyjść, no, ale w końcu musiałam uprać szmatki, bo zwyczajnie śmierdziało. kilka godzin siedziałamz nimi pod kołdrą, a gdy tylko próbowałam wstać maluchy właziły mi inteligentnie na plecy i się cieszyły, że nie mogę ich zdjąć. na noc dostały koszyczek, oczywiście otwarty i... Chmurka trochę skakała mi po głowie w nocy, w końcu usadowiła się na stoliku nocnym, a bletka pod niego sobie weszła i... tak ją zastałam rano, a także po południu po powrocie z pracy. było to w poniedziałek, i jeszcze tego samego dnia pojechałam po klatkę.
klatka jest i Chmurka powoli zwiedza pokój, za to Bletka cały dzisiejszy dzień spędziła w domku, z którego przed chwilą wyjęłam mnóstwo kup i zasikanego żarcia, do tego kompletnie nie chce do mnie przychodzić. patrzy się jak do niej gadam, ale delikatnie cofa się przed ręką,jakby mnie nie poznawała.
właśnie wyjęłam domki, postawiłam na klatce - Chmurka już w jednym siedzi, a Bletka wzięła się za higienę osobistą, no i trochę się ożywiła, tylko ja zastanawiam się czy dobrze zrobiłam fundując im taki stres i zastanawiam się, czy jednak nie przenieść ich do swojego mieszkania z powrotem.
problem w tym, że chciałam je oswoić z nowym miejscem i wyjechać nad morze na kilka dni, moja mama by się nimi zajęła,miały by też wybieg, bo tutaj nie trzeba ich tak bardzo pilnować - drzwi na klucz i mogą latać, no i jest dużo chłodniej.
liczyłam się z tym, że przez dzień lub dwa tak będzie - w końcu nowe zapachy i odgłosy za oknem(wieś), ale minęły już 4, a Bletka nadal jest wystraszona i mi dziczeje. czy Wasze szczurki też tak się zachowują w nowych miejscach? i jak im pomóc przyzwyczai się do nowych warunków?
nienazwana
Posty: 1434
Rejestracja: pn mar 18, 2013 10:48 am
Lokalizacja: Grójec

Re: przeprowadzka i...kłopoty

Post autor: nienazwana »

Pomoże im czas, spokój i cierpliwość ;D . Generalnie szczury źle znoszą przenosiny do nowego miejsca. Nowe otoczenie, nowe zapachy, nowi ludzie i dźwięki. Ale nie zdziczeją, nie obawiaj się ;D . Za kilka dni im przejdzie. W przypadku wyjazdu i konieczności zapewnienia ogonkom opieki/ewentualnego dt, zawsze trzeba zbilansować zyski i straty. Zyskiem jest dobra opieka i możliwość wybiegów a stratą stres związany z przenosinami. Ale szczurki to zwierzęta szybko aklimatyzujące się do nowych przyjaznych warunków (ale szybko to nie znaczy pędzikiem ;D ). Wyluzuj i daj im trochę czasu. Pomóc może zapewnienie im podobnego rytmu dnia, jaki znają z poprzedniego domu. Te same pory posiłków, wybiegów, takie samo (podobne) jedzenie, może szmatki lub mebelki pachnące "starym" domem itp. Kontakt ze zwierzętami bym zminimalizowała, choć zapewne i tak czują ich zapach i obecność. Generalnie wszystkie zwierzęta źle znoszą przeprowadzki (niektóre lepiej a niektóre bardzo źle ;) ) i tak naprawdę to im urlopu/wakacji nie fundujemy. One wolałyby zostać w znanym otoczeniu. Ale jak jest taka konieczność, to nie będzie to tragedią, przyzwyczają się. Pamiętam, że jak miałam pierwsze szczurki to wydawało mi się, że zabierając je na dwór robię im ogromną przyjemność :-\. Dopiero jak nauczyłam się rozumieć ich zachowanie, pojęłam, że fundowałam im dużego stresa. Po prostu zwyczajnie się bały. A ja głupia kombinowałam dlaczego nie chcą chodzić po trawce tylko panicznie wskakują na mnie ;D
Zablokowany

Wróć do „Archiwum Główne”