Wczoraj, tj. 18 lipca 2013 roku odeszła ode mnie Niunia - mamusia "ślicznych laleczek", czarno-białe Dumbo. Miała ponad dwa lata i nigdy wcześniej na nic nie chorowała. Dostała silny udar mózgu, była sparaliżowana, ledwo chodziła i oddychała. Ostatnią jej potrawą była kostka ze świeżego ogórka, której nie zjadła do końca, mimo że za tym przepadała. Jej moment odejścia to dokładnie punkt godziny 18.00. Byłem przy niej do końca jej dni, można śmiało powiedzieć, że umierała mi na rękach. Jest to dla mnie jak zwykle bardzo bolesne, bo nie znoszę pożegnań, tym bardziej że pół roku temu chowałem Cypiska. Pamiętam, jakby to było wczoraj, chwilę gdy wstępując do sklepu zoologicznego, uległem jej urokowi przyglądając się terrarium ze szczurami. Niunia zachowywała się jak dziecko, które prosi o to, by podnieść je na ręce. Poza tym, miała nadgryzione prawe uszko, więc pomyślałem, że inne szczury musiały jej dać nieźle w kość. Wyszedłem na chwilę, zaś po głębszym przemyśleniu wróciłem po nią, by ją przygarnąć. Nie pochwalam kupowania szczurów w zoologach, ale wcześniej nie wiedziałem o możliwościach adopcji, a ponadto miałem silne przeświadczenie o powinności udzielenia pomocy zwierzęciu w tym konkretnym przypadku. Niuniuś była w pudełku bardzo zestresowana, zrobiła nawet kilka kupek. No i później okazało się, że została w sklepie zaciążona, co przysporzyło mi nie lada kłopotów. Jednak na szczęście wiedziałem, co robić. Dziewczyny stąd mną odpowiednio pokierowały, za co uprzejmie raz jeszcze dziękuję. Teraz kilka zdań dla Niuniuś: Słoneczko Kochane, trzymałem Cię na wersalce od chwili uśpienia jeszcze przez kilka godzin, żyjąc w iluzji, że może ja tylko śnię, i że za chwilę się obudzisz. Mówiłem do Ciebie, głaskałem Cię ze łzami w oczach. W dalszym ciągu nie dociera do mnie to, że już Ciebie z nami nie ma. Zdaję sobie sprawę, że w oczach niektórych tu zaglądających mogę być odebrany przez to za szaleńca.
Jednak nie żałuję ani jednego słowa, które adresuję do Ciebie, gdyż to mi pomaga przejść przez kolejny trudny i bolesny etap w moim życiu. Starałem się pomóc Tobie i Twoim dzieciom, jak tylko potrafię. I to jest coś, co mnie wzmacnia najbardziej. Kocham Cię, Kwiatuszku i nawet nie gniewam się, że mnie czasem skubnęłaś, gdyż doskonale pamiętam Twoją historię. O dzieci nie musisz się martwić, u mnie niczego im nie zabraknie. Leć, Ogonko, pochwal się dzieciom, w końcu to Ty byłaś ich mamusią. Buziaczki, Perełeczko Kochana. [*] Ech, jakie przykre są rozstania.
