 . Jak tylko je na podłodze postawie to od razu wspinaja sie mi po nodze i wpadają mi w ramiona. Zdecydowanie wolą chodzić po mnie niż po pokoju. A wiadomo, że ja nie moge ich ciągle nosić
. Jak tylko je na podłodze postawie to od razu wspinaja sie mi po nodze i wpadają mi w ramiona. Zdecydowanie wolą chodzić po mnie niż po pokoju. A wiadomo, że ja nie moge ich ciągle nosić 
Jak je przekonać, że podłoga nie gryzie?
Moderator: Junior Moderator
 
		
		 . Jak tylko je na podłodze postawie to od razu wspinaja sie mi po nodze i wpadają mi w ramiona. Zdecydowanie wolą chodzić po mnie niż po pokoju. A wiadomo, że ja nie moge ich ciągle nosić
. Jak tylko je na podłodze postawie to od razu wspinaja sie mi po nodze i wpadają mi w ramiona. Zdecydowanie wolą chodzić po mnie niż po pokoju. A wiadomo, że ja nie moge ich ciągle nosić 


 Na razie nie biegają, a uważnie, powolutku badają teren. Może zaczną biegać
 Na razie nie biegają, a uważnie, powolutku badają teren. Może zaczną biegać 

 
 

 . Ale bieganie samopas niesie za sobą zbyt wiele niebezpieczeństw. Argument pierwszy: jamnik z ADHD, wieczny szczeniak (choć ma już ponad 6 lat), w którym nie ma za grosz agresji ale który chciałby się baaaaaaawić.....zbyt intensywnie
 . Ale bieganie samopas niesie za sobą zbyt wiele niebezpieczeństw. Argument pierwszy: jamnik z ADHD, wieczny szczeniak (choć ma już ponad 6 lat), w którym nie ma za grosz agresji ale który chciałby się baaaaaaawić.....zbyt intensywnie  . Argument drugi: nie wszystkie kable udało mi się zabezpieczyć, a moim paskudom wystarczy dosłownie chwilka, żeby mi np kablówkę zdemontować przez posieczkowanie kabla; zresztą gryzą również ściany i inne potencjalnie szkodliwe rzeczy jak są spuszczone z oka. Argument trzeci: przynajmniej jedna z moich gwiazdek to szczurza akrobatka i muszę często ratować ją przed tragiczną śmiercią lub połamaniem łapsk i strzaskaniem dupska..... wszędzie się wespnie i wejdzie (do sufitu po pionowym kablu) ale zejść to już niekonieczne (na spadochroniarza samobójcę
 . Argument drugi: nie wszystkie kable udało mi się zabezpieczyć, a moim paskudom wystarczy dosłownie chwilka, żeby mi np kablówkę zdemontować przez posieczkowanie kabla; zresztą gryzą również ściany i inne potencjalnie szkodliwe rzeczy jak są spuszczone z oka. Argument trzeci: przynajmniej jedna z moich gwiazdek to szczurza akrobatka i muszę często ratować ją przed tragiczną śmiercią lub połamaniem łapsk i strzaskaniem dupska..... wszędzie się wespnie i wejdzie (do sufitu po pionowym kablu) ale zejść to już niekonieczne (na spadochroniarza samobójcę   ). No i powodujące ciary przerażenia banały typu: zamykające się drzwi, gorąca kawa w kubku, uchylony balkon lub okno, diffenbachia w doniczce świetnie się nadająca (potencjalnie) do szamania i takie tam.....
 ). No i powodujące ciary przerażenia banały typu: zamykające się drzwi, gorąca kawa w kubku, uchylony balkon lub okno, diffenbachia w doniczce świetnie się nadająca (potencjalnie) do szamania i takie tam..... ) i do sypialni, choć w sumie nie ma tam nic do zniszczenia. I wejście do kuchni odgradzam ogromnym kartonem po telewizorze, choć i tak już jego rogi są wyżarte
) i do sypialni, choć w sumie nie ma tam nic do zniszczenia. I wejście do kuchni odgradzam ogromnym kartonem po telewizorze, choć i tak już jego rogi są wyżarte 
U mnie szczury latają w zasadzie wolno i prawie gdzie chcą (absolutny zakaz wstępu do łazienki, miłe mi są węże od wody w pralcenienazwana pisze:przynajmniej jedna z moich gwiazdek to szczurza akrobatka i muszę często ratować ją przed tragiczną śmiercią lub połamaniem łapsk i strzaskaniem dupska..... wszędzie się wespnie i wejdzie (do sufitu po pionowym kablu) ale zejść to już niekonieczne (na spadochroniarza samobójcę). No i powodujące ciary przerażenia banały typu: zamykające się drzwi, gorąca kawa w kubku, uchylony balkon lub okno, diffenbachia w doniczce świetnie się nadająca (potencjalnie) do szamania i takie tam.....
 ), w teorii ja zajmuje się sobą, one sobą, w praktyce towarzyszą mi we wszystkim - i wszystko robię 3 x dłużej, ja zmywam gary, Liwia na mnie włazi i idzie pod kran, bo chce się kąpać, ja myję podłogę - szczur chce pojeździć na mopie, wyjmuję coś z szafki, szczury muszą zwiedzić szafkę
 ), w teorii ja zajmuje się sobą, one sobą, w praktyce towarzyszą mi we wszystkim - i wszystko robię 3 x dłużej, ja zmywam gary, Liwia na mnie włazi i idzie pod kran, bo chce się kąpać, ja myję podłogę - szczur chce pojeździć na mopie, wyjmuję coś z szafki, szczury muszą zwiedzić szafkę  Rzeczywiście taki układ wymaga zabezpieczeń jak przy małych dzieciach - trzeba zamykać/podpierać drzwi, uważać na okna, uważać, żeby w zasięgu ogonów nie znalazło się nic gorącego czy szkodliwego. Kable zabezpieczone, dziur, z których nie da się wydostać ogona, nie ma. Na obgryzanie ścian, a konkretnie jednego narożnika, machnęłam ręką - widać stary dobry Gipsar odpowiada im bardziej niż wapienko w klatce
 Rzeczywiście taki układ wymaga zabezpieczeń jak przy małych dzieciach - trzeba zamykać/podpierać drzwi, uważać na okna, uważać, żeby w zasięgu ogonów nie znalazło się nic gorącego czy szkodliwego. Kable zabezpieczone, dziur, z których nie da się wydostać ogona, nie ma. Na obgryzanie ścian, a konkretnie jednego narożnika, machnęłam ręką - widać stary dobry Gipsar odpowiada im bardziej niż wapienko w klatce   Też mam jedna akrobatkę, tyle, że ona sobie zawsze radzi sama, a druga akrobatką chce być, ale złazić nie umie, więc muszę uważać na nią. W tym celu nauczyłam ją "chodź, pomogę Ci", kiedy wlezie za wysoko i panikuje, bo nie może się dostać na dół albo wybrała jakąś absurdalną drogę, typu zejście po rękawie płaszcza wiszącego pod sufitem i zawsze jest tak samo zdziwiona, że rękaw się kończy 1,5m nad podłogą
 Też mam jedna akrobatkę, tyle, że ona sobie zawsze radzi sama, a druga akrobatką chce być, ale złazić nie umie, więc muszę uważać na nią. W tym celu nauczyłam ją "chodź, pomogę Ci", kiedy wlezie za wysoko i panikuje, bo nie może się dostać na dół albo wybrała jakąś absurdalną drogę, typu zejście po rękawie płaszcza wiszącego pod sufitem i zawsze jest tak samo zdziwiona, że rękaw się kończy 1,5m nad podłogą  Akrobatka nr 1 jest w stanie dostać się wszędzie, gdzie sobie wymyśli, jeśli gdzieś nie włazi, to chyba tylko z wrodzonej uprzejmości, bo jak trzeba, wspina się po ścianie lub skacze. Kwiatki doniczkowe wyleciały, zresztą nigdy o nich nie pamiętałam i uśmierciłam niemal wszystkie.
 Akrobatka nr 1 jest w stanie dostać się wszędzie, gdzie sobie wymyśli, jeśli gdzieś nie włazi, to chyba tylko z wrodzonej uprzejmości, bo jak trzeba, wspina się po ścianie lub skacze. Kwiatki doniczkowe wyleciały, zresztą nigdy o nich nie pamiętałam i uśmierciłam niemal wszystkie.  Wolę szczury łażące, wylegujące się po kątach (ostatnio znajduję Kluskę śpiącą w mojej torbie)
 Wolę szczury łażące, wylegujące się po kątach (ostatnio znajduję Kluskę śpiącą w mojej torbie)  Tak nam dobrze
 Tak nam dobrze 
 ). Robienie czegokolwiek przy ich obecności, a już w szczególności jak robię coś przy klatce (sprzątanie, zmiana hamaków, zbieranie wczorajszego niedojedzonego żarła), jest bardzo trudne. "Pomagają" jak tylko mogą
 ). Robienie czegokolwiek przy ich obecności, a już w szczególności jak robię coś przy klatce (sprzątanie, zmiana hamaków, zbieranie wczorajszego niedojedzonego żarła), jest bardzo trudne. "Pomagają" jak tylko mogą  włażąc po rękach, pod bluzkę, w nogawki, na klatkę, na ręce, na rzeczy trzymane w rękach
  włażąc po rękach, pod bluzkę, w nogawki, na klatkę, na ręce, na rzeczy trzymane w rękach  . To faktycznie troszkę przykry widok jak się patrzy na takie mordki (a jedna w szczególności potrafi robić "smutnego plastusia" z opuszczonymi uszkami
. To faktycznie troszkę przykry widok jak się patrzy na takie mordki (a jedna w szczególności potrafi robić "smutnego plastusia" z opuszczonymi uszkami  ) przyklejone do klatki i żulące "wyyyyyyypuść mnie" ale robię co mogę, poświęcamy im każdą wolną chwilę
 ) przyklejone do klatki i żulące "wyyyyyyypuść mnie" ale robię co mogę, poświęcamy im każdą wolną chwilę  . No i klatkę im zakupiłam dużą 100/80/60 cm na 2 łeby, staram się żeby ją max urozmaicać i robię im tunele, półeczki, hamaki....
. No i klatkę im zakupiłam dużą 100/80/60 cm na 2 łeby, staram się żeby ją max urozmaicać i robię im tunele, półeczki, hamaki.... Ja niestety przed pracą śpię do oporu i wstaje dosłownie kilkanaście minut przed wyjściem, więc zdążam tylko wsadzić rękę do klatki i pogłaskać towarzystwo. Coś im się przestawiło, że się budzą i domagają wyjścia, bo wcześniej zawsze spały, kiedy wychodziłam. Ale za to jak kto pierwszy wraca do domu, to dzika radość i zaraz po zdjęciu butów pierwsza czynność to wypuszczenie bab
 Ja niestety przed pracą śpię do oporu i wstaje dosłownie kilkanaście minut przed wyjściem, więc zdążam tylko wsadzić rękę do klatki i pogłaskać towarzystwo. Coś im się przestawiło, że się budzą i domagają wyjścia, bo wcześniej zawsze spały, kiedy wychodziłam. Ale za to jak kto pierwszy wraca do domu, to dzika radość i zaraz po zdjęciu butów pierwsza czynność to wypuszczenie bab  No i reszta to już jak wyżej
 No i reszta to już jak wyżej  Próbowałam nie zamykać dziewczyn na noc, ale jednak to był głupi pomysł przy ciapowatej Klusce (wejdzie na rury od wieszania ciuchów i będzie tam siedzieć do rana albo spadnie), poza tym już raz zorganizowały akcję wyciągania mnie z łóżka
 Próbowałam nie zamykać dziewczyn na noc, ale jednak to był głupi pomysł przy ciapowatej Klusce (wejdzie na rury od wieszania ciuchów i będzie tam siedzieć do rana albo spadnie), poza tym już raz zorganizowały akcję wyciągania mnie z łóżka 
 (powiedzonko, jeśli można, zaadoptuję sobie
 (powiedzonko, jeśli można, zaadoptuję sobie  Genialne jest
 Genialne jest  ) Aczkolwiek panny idą spać wcześniej niż ja, w kanapie albo w ich szafeczce albo w sputniku na biurku męża i najczęściej wyciągam takie zaspane placki albo zbieram do rękawa i stamtąd lezą prosto do sputników w klatce
 ) Aczkolwiek panny idą spać wcześniej niż ja, w kanapie albo w ich szafeczce albo w sputniku na biurku męża i najczęściej wyciągam takie zaspane placki albo zbieram do rękawa i stamtąd lezą prosto do sputników w klatce 
 . A do tego jeszcze moja Zosia plastusiowa to drobinka (ciężko chorowała, ledwo ją odratowaliśmy i wagowo już zostanie na 200g!) i eteryczna mimoza, bardzo wrażliwa. Wcześniej jak była malutka, miała takie "fazy", że jak się czegoś (ni cholery nie wiadomo było czego) przestraszyła to się " zawieszała" jak katatoniczka z tym plastusiowym wyrazem mordy, czasem na 15 minut nawet. Można ją było smakołykiem tyrpać w nos, nic nie pomagało. Była jak z plastiku i stąd wziął się plastuś. Nawet u weta w pulsvecie z nią w tej sprawie byłam ale powiedział mi że niektóre szczurki tak mają. Straszą je jakieś niewidoczne widma...brrrr
 . A do tego jeszcze moja Zosia plastusiowa to drobinka (ciężko chorowała, ledwo ją odratowaliśmy i wagowo już zostanie na 200g!) i eteryczna mimoza, bardzo wrażliwa. Wcześniej jak była malutka, miała takie "fazy", że jak się czegoś (ni cholery nie wiadomo było czego) przestraszyła to się " zawieszała" jak katatoniczka z tym plastusiowym wyrazem mordy, czasem na 15 minut nawet. Można ją było smakołykiem tyrpać w nos, nic nie pomagało. Była jak z plastiku i stąd wziął się plastuś. Nawet u weta w pulsvecie z nią w tej sprawie byłam ale powiedział mi że niektóre szczurki tak mają. Straszą je jakieś niewidoczne widma...brrrr 
 A tak serio to na razie moje nie ośmielają się na zeskok z łóżka, a co będzie dalej, to się zobaczy, bo moje mieszkanie jest bardzo okablowane.
 A tak serio to na razie moje nie ośmielają się na zeskok z łóżka, a co będzie dalej, to się zobaczy, bo moje mieszkanie jest bardzo okablowane.

 
 