Witam. Dwa tygodnie temu kupiłam szczurzycę. Na początku nic nie chciała jeść ani dać się dotknąć, jednak w ostatnich dniach była coraz cięższa, grzecznie siedziała na rękach, dawała się głaskać za uszkami i nie da się ukryć, że więcej jadła. Wczoraj w nocy ku mojemu zdziwieniu ujrzałam w klatce około 10 maluszków (około bo nie jestem w stanie ich dokładnie policzyć). Jestem przerażona, nie wiem co robić.
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Wiekszość z nich jest skupiona w jednym miejscu, niestety jeden z nich leży na drugim końcu klatki - rusza się, ale matka się nim w ogóle nie przejmuje. W zasadzie biega cały czas po klatce i wspina się jakby czegoś szukała, nawet uciekła z niej dziurę między szczebelkami. Gdy chciałam ją dać spowrotem do młodych ugryzła mnie. Także bałam się ją złapać i postanowiłam poczekać. Gdy sama postanowiła wrócić do klatki, dałam jej trochę warzyw więc uspokoiła się na chwile. Błagam pomóżcie mi, miałam kilka szczurków w życiu, ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Jeden szczur zdecydowanie mi wystarczył, nie wiem co mam robić z młodymi, gdy będą większe, ponieważ w moim zoologicznym raczej ich nie przyjmą. ;(