
Dopiero dziś mogę ją pożegnać, nasze uszate , wieczne dzieciątko...

http://www.youtube.com/watch?v=RW45ZeAiKOo



















Trudno uwierzyć, że wraz z inną niebieską szczurką oraz dwoma kochanymi samczykami trafiła pod śmietnik, a stamtąd do schroniska; były tak wypieszczone i ufne wobec człowieka, że zastanawialiśmy się, czy ktoś oszukany przez współlokatorów lub rodzinę do dziś po nich nie rozpacza...
Nie potrafię oddać słowami jej cudowności i zdjęcia ani filmiki też temu nie podołają.
Mąż nadał jej to imię, twierdząc, że inne nie pasuje – była przesłodka we wszystkim, także i wtedy gdy odpychała malutkimi delikatnymi łapkami inne garnące się do nas szczurki; w tak uroczy sposób pragnęła nas na wyłączność.

Głupiouchy niebieściaczek o mięciuchnej puchatej sierści i wyglądzie wiecznego dziecka potrafił sprawić, że czuliśmy się wyjątkowi i bardzo kochani. Ukochaliśmy Muffinkę ponad miarę, uwielbialiśmy ją...
Zabił ją guz przysadki, duży, z krwawym wylewem; niestety nie reagował na leki i po wylewie szybko odebrał nam maleńką.

Nawet nie wiemy, w jakim dokładnie była wieku – mogła mieć 1 rok i 3 – 4 miesiące, ale może więcej lub też mniej. Z nami była ledwie 10 miesięcy...

Dałaś nam tyle szczęścia, tyle radości, Muffino, że tak bardzo boli Twoja nieobecność. Mam nadzieję, że i Ty otrzymywałaś od nas to, czego potrzebowałaś i oczekiwałaś, i że tam po drugiej stronie są jednak czyjeś kolana, jakieś dłonie, w cieple których będziesz mogła poczekać na nas...
Teraz walczymy o zdrowie Twojej Pumy oraz o Mikę. Czuwaj proszę nad nimi, niech nie śpieszą się do Ciebie...