Przed nocą dziewczyny tuliły się do siebie w domku z kartonu, a ja usiadłam z kawałkiem orzechowca, żeby przegonić stresy, i zapuściłam oczy w książkę, by zająć myśli. Nagle coś odbiło się od moich kolan - Puma wsparła się jedną łapką na talerzyku, chapnęła słuszny kawałeczek ciasta, a pochwycona przeze mnie, zaskoczoną, w locie „wzięła dokładkę” drugą łapką, przejechawszy paluchami po miękkiej masie.
Cóż ja? Nie chcąc jej ganiać po łóżku zmuszając do przyspieszenia oddechu, zdecydowałam się tylko na to, by własnymi palcami zdjąć ile się dało słodkiej masy z jej łapki, no i pozwoliłam spożyć kradzione...
Później zadowolona szczura siedziała koło nas i i przewróciwszy się na plecki, jak młodziutki szczurek zaczęła się bawić sznureczkiem przy kieszeni domowych spodni pana.
Oczywiście musiała sobie zerwać strupek po martwicy, który już tak ładnie wyglądał; liczyłam naiwnie na to, że będzie mu dane samemu odpaść – ale nie.
Chyba, że to wacik Mika pomogła koleżance tam, gdzie samej trudno było sięgnąć zębami
Nie puszczajcie kciuków!