Przedwczoraj spokojnie siedział u mnie na rękach, nagle podskoczył, zaskrzeczał i uciekł. Miałam wrażenie, że w pudełku strasznie podskakiwał, ale nie mogłam tam w żaden sposób zajrzeć i potwierdzić. Potem jeszcze podobne sytuacje się powtarzały, ale zawsze w momentach, w których nie mogłam dobrze obserwować. Widzę, że jest coraz bardziej niechętny do wychodzenia, nie wie, co się z nim dzieje. Ja zresztą też nie wiem. Ale zdarza się, że gdy się rusza, skacze w klatce, nagle zaczyna piszczeć, dostaje jakby jakiegoś skurczu, skrzeczy.. Jest coraz bardziej przerażony

Je, jak nie patrzę. Jak na złość, nie było mnie przez te dni w domu, a jak wracam, to nawet Kacper nie chce za bardzo biegać. Też jest przerażony, szczególnie po tych piskach Kuby nie chce w ogóle dawać się dotykać.. Wszystkie nieszczęścia kojarzą ze mną
