Poprzedni tydzień minął spokojnie. Do Prilium doszła tabletka furosemidu rano - rozpuszczam w serku, jogurcie albo rozciapcianym babanie 1/8 tabletki. W ten sposób Ramzes ładnie ciągnął aż do poniedziałku. We wtorek 2.12 zaczęło się pogarszać, wieczorem już ciężko oddychał, dostał też krwawienia z moczem
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Byliśmy przerażeni, Ramzes nie chciał za bardzo jeść ani pić, wmusiłam w niego trochę gerberka na palcu, zlizał ledwie ledwie, widać było, że się męczy. W środę rano byłam gotowa lecieć z nim do weta przed pracą, ale krwawienie ustało, więc poszłam po południu. Nie krwawił, ale nie jadł i nie pił, miał zmierzwione futerko, zaropiałe oczki, a boczki mu chodziły jak miech kowalski
![Embarrassed :-[](./images/smilies/embarrassed.gif)
Byłam już przekonana, że to koniec, siedziałam w poczekalni zapłakana, bo byłam pewna, że idziemy na uśpienie... pani doktor obejrzała go dokładnie i powiedziała, że nie pozwoli go jeszcze uśpić, bo będziemy walczyć.
No to walczymy: dostał enrobioflox na infekcję dróg moczowych i digoksynę. Kwestia była prosta: albo się poprawi albo... na szczęście poprawa od wczoraj jest znaczna. Ramzes znowu się odżywia (boczki od razu zaokrąglone), futerko gładkie, zwiedza klatkę i wybieg. Oddech wciąż trochę nierówny, ale mamy świadomość, że już mu młodości żadne leki nie wrócą, można tylko zapewnić w miarę komfortowe i normalne życie. Powiem szczerze, wolałabym, żeby odszedł ze starości w hamaczku przytulony do kolegów niż w stresie na stole w gabinecie weterynarza, w cierpieniu.
Obecnie podajemy:
Prilium 2 kreski insulinówki x 1 dziennie
furosemid 1/8 tabletki 1 x dziennie
digoksyna 2 kreski insulinówki 1 x dziennie